Szef resortu zdrowia Konstanty Radziwiłł ocenił, że wtorkowe spotkanie z przedstawicielami Porozumienia Zawodów Medycznych było dobre. – Ja bym ocenił je jako skandaliczne – mówił na antenie Radia Lublin Mateusz Latek, lekarz z Lubartowa i członek władz Porozumienia Zawodów Medycznych.
– Pan minister przyszedł, opowiedział nam o narodowej służbie zdrowia, czyli o czymś, co już znamy ponad miesiąc. Przedstawił nam propozycje, które spowodowały, że spotkaliśmy się w sobotę. Nie przedstawił nic nowego, nie było żadnej woli kompromisu. Usłyszeliśmy jaka jest wizja ministerstwa i z nią musimy się zgodzić.
Spotkanie było echem tego, co działo się w sobotę, a więc ogólnopolskiej manifestacji w Warszawie.
– W sobotę była moc. Szliśmy razem – lekarze, pielęgniarki, fizjoterapeuci, ratownicy, diagności, dietetycy, radioterapeuci. Pokazaliśmy, że możemy mieć wspólne hasła, nie kłócić się i nie dać się wtłoczyć w ten schemat „dziel i rządź”. Udało nam się. Idziemy po dobro pacjenta i nasze. Po to, by solidaryzować się ze sobą, by stworzyć interdyscyplinarny zespół. Stworzyliśmy taki dekalog Porozumienia Zawodów Medycznych, chcemy konsolidacji środowiska, urealnienia nakładów na ochronę zdrowia, a przez to mniejszych kolejek, lepszego dostępu do pracowników. Chcemy żeby dietetyk nie był od roznoszenia posiłków, tylko od ustalania prawidłowej diety pacjentom. Chcemy żeby ratownicy nie pracowali na umowach śmieciowych, żebyśmy wszyscy nie pracowali po 400/500 godzin.
– W Polsce mamy 2,2 lekarza na 1000 mieszkańców, pielęgniarek – 5,8 albo 5,9 – wyliczał Mateusz Latek. – Wszystkich nas jest mało. Lekarz rezydent zarabia 2270 zł netto miesięcznie, lekarz stażysta – 1460 zł. W porównaniu do średniej krajowej to jest mało. Jesteśmy zmuszani do pracy ponad siły. Pan minister powiedział, że stoimy przed decyzją czy chcemy nie mieć lekarza, czy mieć lekarza zmęczonego. Uważam, że to jest bardzo krótkowzroczne, ponieważ zmęczony lekarz umrze, tak jak na przykład nasza koleżanka z Białogardu.
Wśród postulatów, poza zmniejszeniem biurokracji i poprawy systemu rezydenckiego jest również wzrost nakładów na służbę zdrowia z PKB do 6,8%. Jest również postulat, by zarobki lekarzy były na poziomie 12 tysięcy złotych. Minister od razu powiedział, że jest to nie do zrealizowania.
– To jest możliwe. Wystarczy popatrzeć na pozostałe kraje Grupy Wyszehradzkiej, na pozostałe kraje Unii Europejskiej. Czechy w tej chwili mają już 6%. Gdyby zapytać przechodnia na ulicy co jest najważniejsze, każdy bez wątpienia powie, że zdrowie. Dlaczego my wszyscy, biorąc na swoje barki zdrowie, życie pacjentów mamy zarabiać poniżej tego, co byśmy zarabiali w innych branżach? Często jesteśmy ludźmi bardzo pracowitymi – to pokazuje sam tok nauki, ile lat trzeba poświęcić od licealisty do bycia specjalistą. W branży IT, czy finansowej już dawno osiągalibyśmy wysokie stanowiska.
Zapytany o polską ochronę zdrowia, gość programu „Między dniem a dniem” powiedział, że jest ona u progu kryzysu.
– Ciągle stykamy się z exodusem kadr, przemęczeniem, z tym, że młodzi ludzie nie wybierają np. takiego kierunku, jak pielęgniarstwo. A jeśli już wybierają, to dzień po otrzymaniu dyplomu wyjeżdżają za granicę. Jeżeli rząd nie popatrzy na zdrowie jako kwestię priorytetową, to nie czeka nas nic dobrego.
Gość Wojciecha Brakowieckiego stwierdził, że rozmowy z samym panem ministrem mogą już niewiele wnieść: – Potrzeba woli politycznej. Potrzeba kogoś, kto może realnie wpłynąć na budżet. Potrzeba pani premier, może ministra finansów, żeby to jednak były spotkania w szerszym gronie.
Mateusz Latek dodał, że nie chciałby zaostrzać protestu: – Nie chcielibyśmy, żeby pacjent był naszym zakładnikiem. Z drugiej strony, czy to my bierzemy pacjenta na zakładnika, czy jednak władza? My chcemy leczyć, tylko pozwólcie nam to robić.
POSŁUCHAJ…
WB (opr. DySzcz)
Fot. Weronika Pawlak