W Świdniku były deklaracje i zapewnienia, w Mielcu konkretna informacja. Jeszcze w tym tygodniu rozpoczną się rozmowy o dostarczeniu produkowanych na Podkarpaciu śmigłowców Black Hawk do dyspozycji wojsk specjalnych. Taką informację przekazał minister obrony narodowej Antoni Macierewicz.
Rano premier Beata Szydło przyleciała do Świdnika z wiceministrami obrony i rozwoju. Szefowa rządu spotkała się z załogą. Potem było krótkie wystąpienie na hali, gdzie prezentowane są śmigłowce. W oficjalnym wystąpieniu premier Szydło mówiła dlaczego negocjacje z francuskim Airbus Helicopters zostały definitywnie zakończone. – Postawiliśmy warunki, które z punktu widzenia obronności i ekonomii były najkorzystniejsze dla polskiego państwa. Ale były również dobrymi warunkami dla naszych partnerów. Mimo to nie chcieli ich przyjąć. W związku z tym nie było możliwości, aby dłużej te rozmowy kontynuować – poinformowała premier.
Premier zaznaczyła że innowacyjność i nowe technologie są priorytetem dla polskiego rządu. Mówiła też, że konieczna jest reindustrializacja kraju i postawienie na polskie nowoczesne zakłady, w których produkowane będą nowoczesne urządzenia. – Stawiamy na to, żeby sprzęt dla polskiej armii produkowany był w Polsce przez polskich pracowników. Jesteśmy w zakładzie, który ma wprawdzie właściciela zagranicznego, ale właściciel ten prowadzi mądrą politykę. Rozwija firmę, która w Polsce zatrudnia kilka tysięcy osób. Daje również, poprzez współpracę, zatrudnienie innym podmiotom gospodarczym nie tylko w regionie. I wreszcie w Polsce płaci podatki.
– Przygotowujemy nowe analizy, które pozwolą w szybkim czasie zakupić dla polskiej armii nowoczesne śmigłowce – mówił wiceminister obrony narodowej Bartłomiej Kownacki. – Mogę zapewnić załogę, że możliwie szybko będziemy dokonywali analizy i przygotowywali nowe postępowania, które zagwarantują bezpieczeństwo sił zbrojnych. Mamy sytuację pod kontrolą. Analizujemy, które ze śmigłowców jako pierwsze powinny być wymieniane, a które remontowane. I będziemy to brali to pod uwagę przy kolejnych przetargach. Interes bezpieczeństwa państwa wymaga, ażeby to zakłady w Polsce produkowały i serwisowały te śmigłowce.
Zarówno premier Beata Szydło, jak i wiceministrowie podkreślali, że zamówienia dla polskiej armii będą kołem zamachowym przemysłu i gospodarki. – Dzisiaj otwiera się zupełnie nowy rozdział w dziedzinie możliwości zakupu śmigłowców wielozadaniowych. To wielka szansa dla polskich zakładów, które inwestują, tutaj, w naszym kraju, płacą podatki, podnoszą poziom innowacyjności, tworzą „dobre” miejsca pracy, oparte na wiedzy i doświadczeniu – stwierdził wiceminister rozwoju Radosław Domagalski.
Według wiceministra Domagalskiego eksport jest kluczem do sukcesów takich zakładów jak ten w Świdniku. – Ministerstwo Rozwoju będzie wspierać nasze zakłady we wszystkich postępowaniach eksportowych.
Na spotkaniu z szefową polskiego rządu i ministrami byli nie tylko pracownicy PZL Świdnik, ale też lubelscy parlamentarzyści. Jedni i drudzy nie kryli zadowolenia z zawieszenia negocjacji w Airbus Helikopters.
Lubelscy posłowie Prawa i Sprawiedliwości Artur Soboń i Elżbieta Kruk, podkreślali, że Świdnik ma duże szanse w walce o kolejne zamówienia. – Co najważniejsze wróciła szansa. Myślę, że priorytety, które przedstawiła pani premier, dają duże możliwości PZL-Świdnik. Z przykrością słucham debaty publicznej, w której politycy i dziennikarze zapominają, gdzie leży prawdziwy interes naszego państwa. Bardziej martwią się cudzym – powiedziała Elżbieta Kruk. – W przypadku zakupu śmigłowców Caracal, w przeciągu kilku-kilkunastu lat nie byłoby zakładów w Świdniku – dodaje poseł Soboń.
Nastroje pracowników PZL-Świdnik są nieco mniej radosne. Podczas spotkania z załogą firmy nie padły żadne konkretne deklaracje. – Czekamy na szczegły, a nie piękne słowa. Atmosfera się nie zmieniła. Są zwolnienia. Myślę, że po tej wizycie nasz zarząd zrozumie, że tych pracowników należy zostawić – mówili pracownicy zakładu.
Pomimo to władze PZL-u spotkanie uważają za bardzo owocne. – Wizyta pani premier daje nam wszystkim wielkie nadzieje. Mamy szansę znów prezentować i sprzedawać nasze produkty, tworzyć miejsca pracy w Polsce, wzmacniać naszą firmę. Śmigłowiec AW 149 jest o wiele, wiele nowocześniejszy, bezpieczniejszy dla żołnierzy, bardziej ekonomiczny. Przebija pod wieloma względami helikopter, który został wcześniej wybrany przez komisję przetargową. Caracal jest większy. Tylko powstaje pytanie: czy zawsze musimy wozić dzieci ciężarówką do szkoły? Po spotkaniu z wicemistrami mogę zdradzić, ze polska armia będzie latała helikopterami ze Świdnika –ogłosił prezes PZL-Świdnik, Krzysztof Krystowski.
Krzysztof Krystowski tuż po zakończeniu rozmów przez Ministerstwo Rozwoju z francuskim Airbusem podkreślał, że zakład jest w pełni gotowy, by sprostać oczekiwaniom rządu i polskiej armii. Dziś jednym tchem wymieniał, co może oferować klientowi. – Jeżeli ktoś chce śmigłowiec średni, mamy AW 149; jeżeli duży, możemy zaoferować AW 101, który jest na świecie klasą samą w sobie, jeśli chodzi o zastosowanie w marynarce wojennej. W przypadku śmigłowców Głuszec jesteśmy w stanie w ciągu roku od podpisania umowy zmodernizować Sokoły do tej wersji.
Do południa nadzieje wszystkich w Świdniku były ogromne. Ale tylko do południa. W Mielcu na podobnym spotkaniu jak w Świdniku, tylko z udziałem ministra Obrony Narodowej Antoniego Macierewicza, padła konkretna deklaracja. Tam minister obrony ogłosił ważną i dla wojska, i dla załogi tamtejszych zakładów decyzję – Polscy komandosi będą ćwiczyć na śmigłowcach Black Hawk, produkowanych przez mieleckie zakłady.
Pozostaje mieć nadzieję, że spełnią się zapowiedzi o tym, iż polskie zakłady będą wspólnie realizować zamówienia dla polskiej armii i że kolejną decyzją, jaką ogłosi MON, będzie zamówienie na świdnickie śmigłowce.
DaCh/MaTo/opr. ToMa
CZYTAJ TAKŻE… Parlamentarzyści: Rezygnacja z Caracali to szansa dla polskiego przemysłu