Po zakończonej wizycie wicepremiera Mateusza Morawieckiego na Białorusi padły słowa o nowym otwarciu w dwustronnych relacjach Polski z Białorusią. – Zobaczymy jak zachowają się władze białoruskie, bo tych otwarć było już kilka w naszej historii i władze białoruskie nie do końca spełniały nasze oczekiwania – mówił na antenie Radia Lublin politolog dr Andrzej Szabaciuk.
Wicepremier Morawiecki podkreślał jak dużym inwestorem jest i może być Polska w wielu sektorach gospodarki, albo na przykład w sektorze ubezpieczeń.
– W tym momencie Białoruś jest uzależniona od Rosji – mówił dr Szabaciuk. – Po kryzysie z 2008 roku Rosja kazała sobie słono płacić za inwestycje w gospodarkę białoruską. Aleksander Łukaszenka szuka alternatywy, bo inwestycje rosyjskie wiążę się niestety z kosztami politycznymi, a jeśli chodzi o polskie inwestycje, to takich kosztów chyba na Białorusi nie ma, bo Polska nie ma żadnych realnych możliwości nacisku na Białoruś w tym momencie.
Dr Szabaciuk mówił, że Aleksander Łukaszenka chce pokazać, że jest niezależnym przywódcą, który dba o interes Białorusi.
– Białoruś rzeczywiście potrzebuje tych inwestycji, a w sytuacji obecnej, w której Rosja również się znalazła – chodzi o kryzys finansowy spowodowany interwencją na Ukrainie – tych pieniędzy brakuje. Białoruś jest beneficjentem kryzysu ukraińskiego, ponieważ dostarcza dużo produktów spożywczych do Rosji. W momencie, gdy Rosja jest odcięta od tych produktów z Europy, Białoruś bardzo dobrze wychodzi na tym finansowo, ale brakuje jej surowców – mięsa, mleka. Chętnie kupiłaby te produkty na przykład w Polsce, przetworzyła na Białorusi i sprzedała dalej w Rosji. (…) Białoruś chce pokazać, że jest państwem znacznie bardziej przewidywalnym niż Rosja, bardziej stabilnym niż Ukraina i że warto zainwestować w takie państwo, przymykając oko na sytuację polityczną. (…) Było już kilka takich sygnałów skierowanych w stronę Moskwy z Białorusi, że Białoruś chciała być partnerem, a nie wasalem Moskwy. Rosja ma realne możliwości wpływu na wewnętrzną i zagraniczną politykę białoruską. Myślę, że tutaj niewiele się zmieni.
Czy jest realna szansa, żeby – jak mówił wicepremier Morawiecki – Polska była bramą Białorusi do Unii Europejskiej? Bo przecież za tym stoi szereg standardów, których Białoruś nie spełnia: prawa człowieka, wolność słowa…
– Myślę, że nie. Produkty białoruskie nie są konkurencyjne na rynku europejskim. To raczej Polska liczy na to, że nasze produkty trafią przez Białoruś na wschód, ponieważ to znacznie mniej wymagający rynek. A Białoruś liczy na inwestycje. Trudno oczekiwać, że Polacy zainteresują się na przykład białoruskimi ciągnikami, na co liczy Mińsk – stwierdził dr Szabaciuk.
WB (opr. DySzcz)
Fot. Wojciech Pokora