Walonia zgodziła się na to, żeby już nie blokować podpisania porozumienia w sprawie kompleksowej umowy ekonomiczno-handlowej z Kanadą, czyli CETA. – Z całą pewnością dla tych, którzy chcą tę umowę podpisać jest to sukces, ale czy dla wszystkich? Zobaczymy. Zwykle w ekonomii jest tak, że te same wydarzenia można analizować z różnych perspektyw i one czasami nie dają jednoznacznych odpowiedzi – mówił na antenie Radia Lublin dr Mariusz Kicia z Wydziału Ekonomicznego UMCS.
Rozmówca Jacka Bieniaszkiewicza zaznaczył, że tak naprawdę czas pokaże jakie będą skutki takiej umowy:
– Pamiętajmy o jednym: to jest umowa o liberalizacji handlu międzynarodowego. Każda liberalizacja ma powodować to, że będzie łatwiej, że przepływ towarów i usług będzie swobodniejszy. Mają być m.in. zniesione cła, co spowoduje, że produkty obu stron będą wzajemnie w tym handlu wymiennym tańsze. Bo te cła wprowadzane są po to, żeby zmniejszać liberalizację, utrudniać dostęp do rynku po to, by nie zagroziły one rodzimej gospodarce. Z naszej perspektywy moglibyśmy się obawiać tego, co Kanada może zaoferować na polski rynek, co mogłoby zagrozić naszym producentom i powodować, że będą oni mniej konkurencyjni, skoro cła na towary sprowadzane z Kanady będą tańsze. W drugą stronę – co możemy my jako Polska zaproponować Kanadzie, żeby móc tam zaistnieć? Jeśli spojrzymy na sam bilans wymiany Polski z Kanadą, to saldo mamy dodatnie. Te kanadyjskie produkty, które pojawiałyby się na rynku polskim, mogłyby stanowić konkurencję dla nas. Ale tak naprawdę my to równoważymy eksportem do Kanady.
Porównując potencjał samej Kanady i całej Unii Europejskiej można się spodziewać, że więcej korzyści będzie miała Kanada.
– Zwróćmy uwagę, że tak naprawdę te regiony, które są najsłabiej rozwinięte, gdzie rolnictwo ma istotne znaczenie, najbardziej protestowały: Bułgaria, Walonia, Rumunia. One widzą zagrożenie w tym, co może się stać w momencie kiedy ta żywność się pojawi. Dodatkowo, ta przemysłowa produkcja żywności niestety oznacza także większą swobodę w przypadku Kanady dla żywności genetycznie modyfikowanej, która również może się pojawić w większej ilości na rynkach Unii Europejskiej – mówił dr Kicia.
W CETA jest również mowa o usługach finansowych i ich liberalizacji.
– To oznacza, że na przykład duże instytucje finansowe mogą się pojawić na rynku europejskim, konkurować z większą niż do tej pory swobodą na naszym rynku.
Czy decyzja o przejęciu części aktywów Pekao, będącego w tej chwili jeszcze w rękach włoskich, przez PZU wskazuje, że nie będzie specjalnie miejsca dla napływu nowych?
– Rynek usług bankowych jest jeszcze w Polsce słabiej rozwinięty niż np. w gospodarkach Europy zachodniej. Ta konkurencja się pojawi. Decyzji o tym, że Pekao zostało przejęte, jeszcze nie ma, natomiast jest zgoda ze strony Pekao na to, żeby PZU mogło badać Pekao pod kątem tego, czy jest sens kupować te udziały. To ma spowodować tę repolonizację, ale pod warunkiem, że będzie to miało uzasadnienie ekonomiczne – dodał dr Kicia.
Ewentualne przejęcie banku przez PZU nie powinno rzutować na obsługę klientów Pekao, uważa ekspert:
– PZU ma już Aliora w swoim portfelu. Raczej nie dojdzie do połączenia tych dwóch instytucji, ale to za wcześnie, by mówić o jakichkolwiek strategiach. Na pewno nie zmieni się nic – przynajmniej na razie – dla klientów.
Odkupienie znaczącej części akcji Pekao od włoskiego Unicredit jest elementem repolonizacji sektora bankowego. Dziś jego 60 procent jest w rękach obcego kapitału. Jeśli transakcja dojdzie do skutku, udział ten spadłby poniżej 50 procent.
JB (opr. DySzcz)
Fot. Weronika Pawlak