Wszystkich Świętych to okres kwest na lubelskich cmentarzach. Mniej lub bardziej związane ze świętem zbiórki prowadzą wolontariusze, których można spotkać zarówno przed bramą, jak i w środku cmentarza.
Odgłos monet w puszce ma skłonić przechodniów do wrzucenia przysłowiowej złotówki na szlachetny cel. Dla jednych to dobry moment, aby pomóc, inni czują się przytłoczeni brzęczącymi puszkami.
Jedna z kwest jest prowadzona przez Społeczny Komitet Odnowy Zabytków Lublina, a przeznaczona jest na odrestaurowanie starych, zapomnianych nagrobków na cmentarzu przy ulicy Lipowej w Lublinie. – Lublinianie są tak przyzwyczajeni do tego celu, że mówią: „na co, ja na co, ale na nagrobki zawsze dajemy, bo czujemy, że to jest nasza wspólna sprawa” – dzieli się swymi doświadczeniami jedna z kwestujących.
Do innych kwest, prowadzonych na lubelskich nekropoliach, mieszkańcy miasta podchodzą już bardziej sceptycznie. – Jeśli cel kwesty nie jest związany ze świętem, byłabym przeciwna – stwierdza jedna z lublinianek. – Narobiło się tego multum, przy okazji tego, że dużo ludzi przychodzi na cmentarze. Nie bardzo mi to odpowiada – dodaje inna. – No jeszcze brakuje, żeby zbierali na pieski, bo i tak często bywa – oburza się kolejna.
– To święto, jak wszystko, coraz bardziej się komercjalizuje – mówi prof. Włodzimierz Piątkowski, socjolog z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej i Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. – Komercjalizację rozumiem, jako jakąś formę zarabiania pieniędzy. Jeżeli pojawiają się pieniądze, to trochę spłyca nasze przeżycia. Ale wydaje mi się, że, jeśli robi się to pod szyldem renowacji cmentarnych zabytków, jest to w porządku.
Poza kwestą na renowację zabytkowych nagrobków w tym roku przy lubelskich nekropoliach można spotkać wolontariuszy z Bractwa Miłosierdzia św. Brata Alberta i zbierających na rzecz propagowania wiedzy i pamięci o żołnierzach polskiego podziemia niepodległościowego.
ZAlew
Fot. archiwum