„Trójkąt Bermudzki”, tak o ulicy Parczewskiej mówią jej mieszkańcy. Dokładnie chodzi o około 300-metrowy fragment drogi. Ścieżka, zamiast asfaltem, wyłożona jest gruzem i błotem. Problem w tym, że to jedyna trasa wiodąca do przychodni, szkoły, przedszkola czy przystanku.
– Jest błoto i nierówno, są kamienie, kółka nam w wózkach wypadają. Przede wszystkim w nocy jest ciemno – skarży się jedna z mieszkanek. – Kiedy popada jest tragedia. Nie da się przejść. A nie mamy innej drogi. Poza tym jest niebezpiecznie. Wielu ludzi spotkało się na niej z dzikami. Tu jest całe stado, ok. 40 sztuk – dodaje inny mieszkaniec. – Mało tego. Są niesamowite zarośla. Dzieci wracają wieczorem ze szkoły i dzwonią: mamo przyjdź, bo stado dzików stoi na łąkach. Dzwonimy do policji, ta „odbija piłeczkę” do straży miejskiej, a straż miejska odsyła z powrotem do policji – mówi jedna z mieszkających tu matek.
Pod petycją w sprawie budowy na Parczewskiej chodnika zebrano już ok. 2,5 tys. podpisów. Złożyli je nie tylko mieszkańcy okolicznych ulic, ale i osoby, które korzystają z okolicznych ogródków działkowych.
– Niejednokrotnie pisałem interpelacje w sprawie ulicy Parczewskiej. Póki co został zrobiony mały krok do przodu. Zgodnie z planami w tym roku ma pojawić się oświetlenie ulicy. Niepokojące jest jednak to, że dokumentacja przedłużenia drogi została zrobiona już kilka lat temu. W tym momencie czeka na realizację – mówi lubelski radny Piotr Popiel.
– Inwestycja została zgłoszona do projektu przyszłorocznego budżetu. Trudno jednak przewidzieć ostateczny kształt tego dokumentu, ponieważ debata budżetowa dopiero przed nami. Jeśli inwestycja zostanie zatwierdzona, możliwa byłaby jej realizacja w przyszłym roku – informuje Joanna Bobowska z Biura Prasowego w Kancelarii Prezydenta Miasta Lublin.
Radny Piotr Popiel zamierza złożyć petycję w trakcie sesji rady miasta, w najbliższy czwartek.
Walka o chodnik trwa około 10 lat.
ZAlew
Fot. Agata Zalewska