W Lublinie odbył się „czarny protest”

img 0351 17

„Nie dla przemocy wobec kobiet”, „nie dla ingerencji polityki w edukację” i „nie dla Kościoła w polityce”. To trzy główne hasła „czarnego protestu”, który zakończył się w Lublinie. 

Wszystko zaczęło się przed biurem poselskim Prawa i Sprawiedliwości. Zebrało się tam kilkadziesiąt uczestników protestu, z czego większość stanowiły kobiety. Sporą grupę stanowili sami organizatorzy, m.in. z Komitetu Obrony Demokracji. Uczestnicy ubrani byli na czarno, mieli parasolki, a od organizatorów dostawali druciane wieszaki, które stały się symbolem tych manifestacji.

– Manifestacja to również kontynuacja naszego sprzeciwu wobec zaostrzenia prawa antyaborcyjnego – mówi Maja Zaborowska z Nowoczesnej. – Uważam, że zaostrzenie obecnych przepisów już wchodziłoby w wartości wolności kobiet do samostanowienia, ponieważ to prawo i tak należy do bardziej restrykcyjnych w Europie.

Następnie na placu Lecha Kaczyńskiego odbyło się Forum Kobiet i kontrpikieta.

– Celem akcji jest ukazanie kłamstw dotyczących aborcji, poprzez przedstawienie ofiar zabijania nienarodzonych – mówi jeden z organizatorów kontrpikiety Krzysztof Kasprzak. Tłumaczył on, że ruchy pro-life nigdy nie postulowały bezwzględnego ratowania dziecka, kosztem życia matki. – Wszystkie projekty, które do tej pory znalazły się w Sejmie, zakładały możliwość leczenia matki, nawet w przypadku, gdy grozi to śmiercią dziecka. Ten argument, który był wyciągany przez środowiska lewicowe, był całkowicie zmyślony. Środowisko pro-life nigdy nie postulowało tego typu rozwiązań. W tym najostrzejszym projekcie, zgłoszonym przez Ordo Iuris, był zapis, że lekarz może podjąć działania lecznicze, nawet jeśli ich skutkiem będzie śmierć nienarodzonego dziecka.

Część przeciwników aborcji „czarny protest” traktuje jako chwyt polityczny. Według jednej z uczestniczek kontrpikiety, ma on na celu zaostrzenie sporu politycznego z rządem. Jak dodaje – gdzieś tam w tle istnieje domaganie się wprowadzenie aborcji na żądanie. Większość kobiet, daj słowo, jest temu przeciwna.   

ZAlew/opr.ToMa

Fot. Mirosław Trembecki

Exit mobile version