Dr Olchowski: Musimy mieć świadomość, że nie jesteśmy czołowym partnerem USA

olchowski 4

To będzie bardzo gorący weekend w USA. Już 8 listopada w Stanach Zjednoczonych odbędą się wybory prezydenckie. Na antenie Radia Lublin zapytaliśmy politologa dr. Jakuba Olchowskiego (na zdj.), co zwycięstwo któregoś kandydatów oznacza dla naszego kraju. –  Jak to ktoś kiedyś powiedział: Donald Trump nie wie, gdzie leży Polska, Hilary Clinton zapewne wie, ale ją to niespecjalnie obchodzi – odpowiada dr Olchowski.

– Relacje polsko-amerykańskie zależą od nas. Ale musimy mieć wreszcie świadomość, że dla Stanów Zjednoczonych nie jesteśmy czołowym partnerem czy strategicznym sojusznikiem. W tej części Europy najważniejszym graczem z punktu widzenia Amerykanów są Niemcy. Nie jesteśmy dla USA – pomimo tego, co mówią niekiedy amerykańscy politycy – „dobrym kumplem”, bardzo ważnym, z którym trzeba się liczyć, któremu trzeba pomagać. Politycy mówią różne rzeczy, kiedy chcą przekonać wyborców. Przypomnijmy, co działo się kilkadziesiąt lat temu, kiedy Roosevelt potrzebował głosów amerykańskiej Polonii i zapewniał ją bardzo intensywnie, że ze Stalinem „wszystko jest już załatwione”, że Polska będzie w granicach sprzed II wojny światowej, a tymczasem doskonale wiedział, że Polacy nie dostaną tego, czego chcą. Pomimo tego okłamywał ich i obiecywał „złote góry”, bo potrzebował głosów. I to się nie zmienia – mówi Olchowski.

– Oboje kandydaci opowiadają różne rzeczy o swojej przyszłej polityce zewnętrznej, a niektóre wypowiedzi budzą nasze przerażenie. Natomiast nie wiem, czy należy tak bardzo się obawiać. Bo jednak Stany Zjednoczone to Stany Zjednoczone. To nie jest jakieś małe państwo. Amerykanie i waszyngtońskie elity władzy mają poczucie, że USA musi być obecne w świecie, w Europie i Azji. Bo jeśli nie będzie tam strategicznej obecności Stanów Zjednoczonych, to będzie źle dla samej Ameryki – uspokaja nasz gość.

– Na dobrą sprawę nie wiemy, co się stanie. Bo to, co politycy opowiadają przez wyborami, a to, co robią po wyborach to zazwyczaj są bardzo różne sprawy. Pamiętajmy też, że – mimo bardzo silnej pozycji w ustroju Stanów Zjednoczonych – prezydent nie może wszystkiego. Istnieje bowiem system wzajemnej kontroli poszczególnych władz. Jest on w USA bardzo rozwinięty. Prezydent nie jest dyktatorem, więc nawet jeśli będzie miał różne pomysły, to wcale nie znaczy jeszcze, że tak rzeczywiście musi być. Bo polityka to jest też sztuka kompromisów, podejmowania decyzji, na które nie musimy się zgadzać – stwierdził Olchowski.

WB/opr. ToMa

Fot. archiwum

 

Exit mobile version