Kierowcy, którzy mają prawo jazdy, a chcą wykupić lekcje w szkole nauki jazdy nie mogą tego zrobić. Przeszkodą są przepisy, które danym placówkom po prostu tego zabraniają.
Chodzi dokładnie o art 112 ustawy o kierujących pojazdami silnikowymi. Przepis stanowi, ze szkolenia praktyczne osób posiadających już prawo jazdy mogą być prowadzone tylko w ośrodku doskonalenia kierowców.
– W jednej z lubelskich szkół jazdy od razu powiedziano mi, że nie posiadają takich kompetencji, żeby doszkalać ludzi, którzy mają przerwy w jeżdżeniu. W innej zaproponowano mi od razu, że jeśli chcę doszkalać swoje umiejętności, to najlepiej na torze kartingowym, co wiadomo mija się z celem, ponieważ zwykły kierowca chce jeździć po ulicach. Nie sztuka być „niedzielnym” kierowcą, dlatego uważam, że dla takich kierowców, którzy przez pewien czas miały przerwę powinny być jazdy doszkalające. Ten, kto robił prawo jazdy kilka lat temu, teraz styk się z zupełnie inną infrastrukturą, natężeniem ruchu. Zmieniają się również przepisy. Ktoś, kto idzie na takie zajęcia chce być odpowiedzialnym kierowcą – mówi Agnieszka z Lublina.
Kierowcy są więc zmuszeni łamać przepisy lub odświeżać wiadomości samemu albo… z osobą towarzyszącą.
Obecnie szkoła nauki jazdy, która podejmie się szkolenia osoby z uprawnieniami do prowadzenia pojazdu może być ukarana. Urzędnicy takiej placówce mogą udzielić upomnienia, a w najgorszym przypadku zamknąć ją.
– Większość ośrodków takie osoby odprawi z kwitkiem zasłaniając się przepisami. Są miejsca, które idą na współpracę z takimi kierowcami pozwalając im jeździć swoim samochodem bez „elki” na dachu, tak jakby jeździli na własną odpowiedzialność. Instruktor siedzi obok nadzorując. (…) Rządzący podpowiadają takim kierowcom, że mogą się udać do Ośrodków Doskonalenia Techniki Jazdy. Tam można wsiąść za kierownicę zgodnie z przepisami, tylko to odbywa się za zamkniętą bramą na terenie ośrodka – mówi właściciel jednej z lubelskich szkół jazdy Piotr Ziółkowski.
O kuriozalnej sytuacji wiedzą też rządzący.
– Według mnie te przepisy nie mają najmniejszego sensu. Jest to jakiś absurd i warto na to zwrócić uwagę -mówi poseł Prawa i Sprawiedliwości Artur Soboń.
Polityk po konsultacjach z ekspertami jeszcze w tym tygodniu zamierza złożyć odpowiednią interpelację. Dokumenty da Ministrowi Infrastruktury i Budownictwa Andrzejowi Adamczykowi.
MaTo
Fot. pixabay.com