Jest akt oskarżenia w sprawie strażnika, który kradł w lubelskim areszcie. Chodzi o Łukasza S., pracującego w zakładzie przy ulicy Południowej.
Zdaniem prokuratury mężczyzna zajmował się drobnymi kradzieżami, które trudno było zauważyć. Rzeczy ginęły z pomieszczeń magazynowych i depozytowych osadzonych w lubelskiej jednostce. – Podejrzany miał do nich dostęp, dzięki temu że skopiował klucze. Poza tym skradzione przedmioty znaleziono w rzeczach strażnika – mówi szef Prokuratury Rejonowej w Lublinie, Paweł Banach.
Sprawa wyszła na jaw w marcu. Po weryfikacji wszystkich dowodów Łukasz S. został dyscyplinarnie zwolniony z pracy.
Mężczyzna usłyszał zarzuty między innymi przekroczenia uprawnień i niedopełnienia swoich obowiązków. Nie przyznał się jednak do winy i odmówił składania wyjaśnień.
Łukaszowi S. grozi nawet do 10 lat więzienia.
MaTo
Fot. archiwum