Zapowiadana reforma edukacji wciąż wzbudza mieszane uczucia wśród nauczycieli, rodziców, organów prowadzących. Prezes stowarzyszenia oświatowego Roman Zychowicz, które prowadzi Niepubliczne Gimnazjum im. Jana Kochanowskiego w Zawadzie, nie widzi w decyzjach resortu nic pozytywnego.
– Budynek szkoły, który powstał m.in. dzięki pieniądzom i pracy rodziców, niebawem będzie świecił pustkami – powiedział prezes Zychowicz. – Stowarzyszenie włożyło w niego 500 tys. zł, a rodzice ponad 300 tys. zł robocizną. Być może wójt jego część wykorzysta, ale w niewielkim stopniu. Reszta będzie stać pusta. Z chwilą wejścia reformy kończymy działalność. Jeżeli nam zostanie czterdziestu uczniów w trzeciej klasie, dostaniemy dwieście parę tysięcy złotych subwencji, za które nie utrzymamy szkoły i nauczycieli. Grozi nam to rozpuszczeniem dzieci do gimnazjów publicznych. Dwadzieścia pięć osób, które zatrudniamy, idzie „na zieloną trawkę”. Rozmawiałam już z panem wójtem. Powiedział, że niewiele mi może pomóc, bo sam będzie miał od dwudziestu pięciu do trzydziestu nauczycieli do zwolnienia.
– Uczniowie nie będą mogli skończyć pozostałych im klas, ze względu na to, że subwencja, którą dostaniemy będzie za mała, żeby utrzymać ten budynek. Od przyszłego roku nauczycieli na pełnych etatach zostanie troje albo czworo – informuje Halina Zychowicz, dyrektor szkoły.
– W wyniku reformy w kłopocie będą gimnazja samodzielne, i to niezależnie czy są prowadzone przez stowarzyszenie, czy przez gminę. Będą po prostu wygaszane. Są oczywiście różne opcje, bo można na bazie takiej placówki tworzyć podstawówkę – stwierdza Małgorzata Nowosad-Pałczyńska, prezes oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego w Zamościu. Jednak jej zdaniem w okolicach Zamościa takie rozwiązanie będzie stosowane raczej niezbyt często. – Nauczyciele będą mogli przejść w sześciomiesięczny stan nieczynny. W tym czasie będą otrzymywali podstawowe wynagrodzenie. Ma być to okres oczekiwania na ewentualną pracę. Stąd nie będzie tak dużego obciążenia samorządów odprawami, natomiast będzie znacznie mniejsza subwencja.
Jak mówi lubelski wicekurator oświaty Eugeniusz Pelak, dalsze istnienie tej szkoły zależy wyłącznie od samorządu. – Gminy będą musiały się zastanowić, czy zachować placówki przekazane wcześniej stowarzyszeniom, czy je utrzymywać, czy po prostu przejąć. To kwestia indywidualnego podejścia samorządu w zakresie tworzenia sieci szkół.
Jak wynika z danych lubelskiego kuratorium oświaty, na Zamojszczyźnie organem prowadzących dla dziewięciu szkół są organizacje pozarządowe. Wśród tych placówek są podstawówki i gimnazja.
MLac/opr. ToMa
Fot. gimzawada.superszkolna.pl