Prawie o 300 osób w ostatniej dekadzie zmniejszyła się liczba mieszkańców gminy Baranów. To nie jest jednak odosobniony przypadek – małe miejscowości położone daleko od miejskich aglomeracji coraz bardziej się wyludniają.
W miejscowości Łukawka, położonej kilka kilometrów od Baranowa, w 2006 roku mieszkało 221 osób. Dziś jest ich tam o 35 mniej.
– Kiedyś to miejsce tętniło życiem – wspominają mieszkańcy. – Tu było pełno dzieci, pełno ludzi – mówi jedna z mieszkanek. – Domy nadal stoją, ale połowa z nich jest pusta. We wsi pozostawali sami starsi ludzie.
– A po co zostawać? Żeby się męczyć? Mamy sześcioro dzieci i jak dorosną chyba żadnego z nich w domu nie będzie – mówią inni.
– Co roku ubywa nam 10, 20 osób. Jeśli 10 lat temu rodziło się średnio 70 dzieci rocznie, teraz rodzi się ich maksymalnie ok. 40 – stwierdza Danuta Szymanek, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Baranowie.
– Robimy co możemy, żeby zatrzymać mieszkańców gminy i sprowadzić nowych. Przykładowo, w tamtym roku rozpoczęliśmy budowę przydomowych oczyszczalni – informuje wójt gminy Baranów, Robert Gagoś.
Im bliżej Puław, tym sytuacja demograficzna poprawia się. W miejscowościach położonych niedaleko tego miasta saldo migracji jest dodatnie. – To taka specyfika gmin podmiejskich – mówi wójt gminy Żyrzyn, Andrzej Bujek. – W naturalny sposób ludzie budują i inwestują w pobliżu większych obszarów zurbanizowanych, gdzie mają pracę. Natomiast w środowiskach wiejskich oddalonych od wielkomiejskich ośrodków jest problem, ponieważ rąk do pracy w rolnictwie potrzeba zdecydowanie mniej niż kiedyś.
W gminie Baranów w ostatniej dekadzie na 19 miejscowości aż w 17 zaobserwowano spadek liczby mieszkańców.
Podobnie jest w innych gminach, które położone są daleko od dużych zakładów pracy.
ŁuGopr. ToMa
Fot. Łukasz Grabczak