Nie milkną echa piątkowego wycieku ścieków z krwią do rowu melioracyjnego w Końskowoli. Chodzi o awarię, do której doszło na terenie zakładów mięsnych firmy Pini Beef.
Mieszkańcy obawiają się skażenia środowiska, a tym tematem ma we wtorek zająć się powiatowy sztab zarządzania kryzysowego. Sprawę badają także służby wojewody.
Piątkowe wydarzenia zaskoczyły między innymi prezesa miejscowego Stowarzyszenia „Zielone Powiśle”, który jako pierwszy pobrał próbki ścieków do dalszych badań. – To wygląda jak krajobraz po bitwie. Wylewa się coś, co jednoznacznie wygląda jak substancja krwiopochodna. Cały rów czerwony. Jest to obraz szokujący – mówi prezes „Zielonego Powiśla”, Radosław Barzenc, który nakręcił film z tego wycieku.
– Obawiamy się skażenia wód gruntowych, wód pitnych. Biorąc pod uwagę, że najprawdopodobniej wypłynęły tam duże ilości krwi bydlęcej, mogło dojść do zakażenia tzw. „prionami BSE”, które powodują u ludzi chorobę Creutzfeldta-Jakoba, czyli gąbczaste zwyrodnienie mózgu. Nie wspominam już o zagrożeniu w postaci różnego rodzaju bakterii. Sprawa jest bardzo poważna – uważa radny gminy Końskowola, Janusz Próchniak.
Obawy te uspokaja jednak nieco Arkadiusz Iwaniuk, zastępca wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska w Lublinie. – Trudno mówić o jakimś skażeniu lub zagrożeniu środowiska. Dopiero kiedy będziemy mieli wyniki pomiarów, będziemy mogli powiedzieć, na ile duże jest zagrożenie.
– Mieliśmy do czynienia z awarią systemu kanalizacji. Doszło do rozszczelnienia rur, co spowodowało przedostanie się ścieków produkcyjnych do rowu melioracyjnego. Pragnę podkreślić, że nie była to świadoma działalność naszego zakładu. Nie zależy nam na jakichkolwiek oszczędnościach w dziedzinie ekologii – tłumaczy przyczyny wycieku dyrektor firmy Pini Blef, Artur Osiak.
– Pamiętam, ze dokładnie takie samo tłumaczenie ze strony zakładu było dwa lata temu. Wówczas starosta puławski interweniował, bo zauważył wyciek krwi w rowie, który sąsiaduje z jego posesją. Wówczas przedstawiciel firmy oraz wójt Końskowoli wyjaśniali, że było to związane właśnie z tą rurą, o której teraz opowiada pan Osiak – odpowiada radny Próchniak.
– Poprzednia awaria miała miejsce na sieci odbiorczej systemu kanalizacji gminnej. Doszło wówczas do zatrzymania systemu pomp – wyjaśnia Artur Osiak.
– Musimy podjąć działania, aby raz na zawsze zażegnać potencjalne niebezpieczeństwo. Można na przykład cofnąć zezwolenie zintegrowane, które zakład otrzymał od starosty. Coś tam musi być nie tak. Jeden raz, drugi raz przedstawiciele firmy tłumaczyli się awariami jakiś rur podziemnych, brakiem orientacji w instalacji, ale to już za długo trwa. Tego nie można już dłużej tolerować – mówi wójt Końskowoli, Stanisław Gołębiowski.
Wyniki badań mają być znane w piątek. A we wtorek o 10.00 w puławskim starostwie zaplanowano posiedzenie powiatowego sztabu kryzysowego.
ŁuG
ŁuG /opr. ToMa
Fot. archiwum
Film: Radosław Barzenc /materiał nadesłany/
Czytaj też:
Błąd budowlany przyczyną wycieku z zakładu ubojowego?
Strumień tajemniczej substancji w Końskowoli