Na pokładzie samolotu Tu-154 resortu obrony Rosji, który spadł w niedzielę (25.12) krótko po starcie do Morza Czarnego, znajdowało się m.in. 64 członków Chóru Aleksandrowa i jego dyrektor generał Walerij Chaliłow – wynika z listy opublikowanej przez ministerstwo.
Samolotem do Syrii leciały w sumie 92 osoby – 84 pasażerów i 8 członków załogi. Muzycy mieli dać noworoczny koncert w bazie lotniczej Hmejmim.
Jak twierdzi dr Grzegorz Gil (na zdj.) – politolog z Zakładu Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie – chór ten był znakomitą wizytówką kultury i potęgi militarnej Rosji. Był „miękką siłą” w stosunkach międzynarodowych.
Rosja odcina się w tej chwili od zamachu terrorystycznego. Milczy również na temat tego, czym faktycznie miała być ta wizyta. – Odcinam się od teorii spiskowych, ale wydaje mi się niebywałe usuwanie na wstępie jakichkolwiek poszlak w kontekście scenariuszy dotyczących ewentualnego zamachu terrorystycznego, bo nie jesteśmy ekspertami od wypadków lotniczych, ale stopień defragmentacji tej maszyny i przestrzeń na której były znajdowane szczątki (2 minuty od startu) świadczą, że coś tutaj nie spina się w jedną całość i (oby tak nie było) byłby to poważny cios dla Putina – mówi dr Gil.
Na pokładzie samolotu było 64 muzyków Chóru Aleksandrowa, 8 wojskowych, w tym gen. Chaliłow, 2 wysokich urzędników, w tym szef wydziału kultury ministerstwa obrony Anton Gubankow, a także 9 dziennikarzy. Samolotem podróżowała także dyrektor organizacji Sprawiedliwa Pomoc – Jelizawieta Glinka, bardzo popularna w Rosji i znana jako doktor Liza. Była ona zaangażowana m.in. w pomoc ofiarom konfliktów zbrojnych.
Maszyna wyleciała z Moskwy i lądowała na lotnisku Soczi-Adler w celu uzupełnienia zapasów paliwa. Według wstępnych informacji samolot zniknął z radarów krótko po starcie w Soczi. W tym czasie były dobre warunki pogodowe.
WB / opr. SzyMon
Fot. Weronika Pawlak