Korki na Kraśnicką raczej nie wrócą

konstatntynow

Z alei Kraśnickiej, najbardziej zatłoczonej arterii Lublina jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zniknęły ciężarówki. A tym samym korki. Stało się to po oddaniu na początku grudnia zachodniej części obwodnicy miasta.

Ruch na całej obwodnicy Lublina zwiększył się o 50 procent. Około 6 tysięcy samochodów zostało wyprowadzonych z miasta. Odczuwają to lubelscy kierowcy. – Jest zdecydowanie lepiej. Widać ubytek jadących aleją Kraśnicką dużych aut – mówi jeden z nich. – Nie ma korków, nie ma TIR-ów – dodaje inny. – Spadek ruchu jest znaczący. Choćbyśmy sobie życzyli, żeby był on jeszcze większy – stwierdza przewodnicząca Zarządu Dzielnicy Konstantynów, Zofia Polska.

Czy jest ryzyko, że TIR-y wrócą na aleję Kraśnicką po wprowadzeniu na zachodnim odcinku obwodnicy miasta opłat dla ciężarówek? – Krzysztof Nalewajko, rzecznik prasowy lubelskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, uważa, że raczej nie. – Przejazd przez każde miasto jest dla właściciela firmy przewozowej zdecydowanie droższym rozwiązaniem, niż ominięcie go obwodnicą, nawet po uiszczeniu opłaty za skorzystanie z drogi ekspresowej. Samochód ciężarowy jedzie obwodnicą ze stałą, ekonomiczną prędkością, zużywając niewiele paliwa. Natomiast ciężarówka, poruszając się przez miasto, musi często stawać na światłach. Każde zatrzymanie i ruszenie pojazdu to dodatkowe koszty.

Miasto przygotowuje się do wprowadzenia zakazu wjazdu do Lublina jadących tranzytem TIR-ów. Rozmowy na ten temat trwają już od dawna. Jest jednak mało prawdopodobne, że zakaz wejdzie w życie od 1 stycznia.

– Jesteśmy gotowi wprowadzić odpowiednią organizację, która wyprowadzałaby z miasta ruch TIR-ów. Czekamy na decyzję Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w tej sprawie – informuje Joanna Bobowska z Biura Prasowego w Kancelarii Prezydenta Miasta Lublina.

– Mam nadzieję, ze otrzymamy od urzędu miejskiego stosowne dokumenty, które umożliwią wprowadzenie przez władze Lublina ograniczenia ruchu ciężarówek. Przy czym ten, kto wprowadza zmiany, bierze na siebie wszystkie koszty z tym związane – dodaje Nalewajko.

PaSe / opr. ToMa

Fot. Sebastian Pawlak

Exit mobile version