– Kobiety w wojsku są traktowane na równi z mężczyznami, warunkiem jest przestrzeganie reguł panujących w armii – tak o swojej służbie w Marynarce Wojennej mówi kapitan Katarzyna Mazurek (na zdj.), pierwsza w historii kobieta, która objęła dowodzenie okrętem Marynarki Wojennej RP. Kpt Mazurek od 30 listopada dowodzi okrętem transportowo-minowym ORP „Lublin”.
– Bez względu na to, czy żołnierz jest kobietą czy mężczyzną, aby służba była lżejsza, należy się kierować zasadami panującymi w życiu żołnierskim. Trzeba się stosować do obowiązujących regulaminów i dzięki temu, bez względu na płeć, można osiągać zaplanowane cele i dobrze wykonywać postawione zadania. Podczas służby nie doświadczyłam dyskryminacji. Natomiast mój rocznik na studiach był dopiero drugim, w którym znalazły się kobiety. Byłyśmy czymś nowym. Pewna niepewność była nie tylko z naszej strony, ale również ze strony wykładowców. W związku z tym początkowo pojawiły pewne problemy dotyczące współpracy pomiędzy nami. Jednak akademię wspominam bardzo dobrze, bo zawsze mogliśmy liczyć na wykładowców i kolegów z roku. A w 8. Flotylli Obrony Wybrzeża, do której trafiłam do studiach, nie było totalnie takiej sytuacji, żeby ktoś był dyskryminowany ze względu na płeć i współpraca układała się od początku bardzo dobrze. Uważam, że w polskiej marynarce jest środowisko przyjazne kobietom – mówiła na antenie Radia Lublin kapitan Katarzyna Mazurek.
Jak doszło do tego, że nasz gość wstąpił do Marynarki Wojennej RP? – Głównym „prowodyrem” wstąpienia przeze mnie i mojego brata do Marynarki Wojennej był obecny komandor porucznik Waldemar Budzisz, którego spotkaliśmy na wakacjach. Byłam jeszcze w liceum, a on był już studentem Akademii Marynarki Wojennej im. Bohaterów Westerplatte w Gdyni. Opowiadał nam o systemie kształcenia, rejsach zagranicznych i zachęcił nas do spróbowania.
Co jest najbardziej pociągającego w tym zawodzie? – Marynarka wojenna, podobnie jak lotnictwo, jest powszechnie uważana za elitę wojska. No i ten kontakt z morzem – powiedziała kpt Mazurek.
Pierwszy rejs ORP „Lublin” pod wodzą nowego dowódcy zaplanowany jest 12 stycznia. Jednak nasz gość zna już dobrze ten okręt. – Po uzyskaniu promocji na pierwszy stopień oficerski trafiłam do Świnoujścia na ORP „Lublin”, gdzie pełniłam obowiązki dowódcy działu łączności i obserwacji technicznej. Tam spędziłem swoje pierwsze lata służby w wojsku. Mogę też liczyć na wsparcie mojego męża, który przez siedem lat dowodził tym okrętem. Doradza mi merytorycznie. Mogę bazować na jego doświadczeniu i zdobytej wiedzy – zwierzała się kpt Mazurek. – Okręt przeznaczony jest przede wszystkim do transportu techniki wojskowej oraz desantu i wysadzenia ich na nieprzygotowanym brzegu. Ma małe zanurzenie, może więc podejść do plaży i wyładować tam wojska. Może też stawiać zagrody minowe na obszarach morskich.
A jak – w ocenie dowódcy okrętu – będzie wyglądała współpraca pomiędzy ORP „Lublin” a Lublinem. – Myślę, że będzie się układała bardzo dobrze. Dołożę wszelkich starań, żeby się rozwijała, chociaż już teraz jest bardzo rozwinięta – deklaruje Katarzyna Mazurek.
ToNie / opr. ToMa
Fot. Marcin Purman/nadesłane/archiwum