Krzysztof Grochowski: 13 grudnia powinno się pamiętać o ofiarach stanu wojennego

00000000263300001

Stan wojenny wprowadził godzinę milicyjną od 22.00 do 6.00 rano. Na wyjazdy poza miejsce zamieszkania potrzebna była przepustka. Wojsko i funkcjonariusze milicji mogli każdego legitymować i zatrzymać, a także dokonywać przeszukań i rewizji w mieszkaniach.

W czasie trwania stanu wojennego straciło życie ponad 100 osób. Internowano ponad 10 tysięcy.
Ludzie byli masowo represjonowani i wyrzucani z pracy za udział w protestach, popieranie podziemnej działalności NSZZ „Solidarność” oraz przynależność do związku.

Stan wojenny trwał 586 dni. Został zniesiony w lipcu 1983 roku.

Godzina milicyjna, wyłączone telefony, zmilitaryzowane radio i telewizja, wojsko i czołgi na ulicach, tak większość Polaków wspomina stan wojenny. Dla wszystkich był to wstrząs. Polacy w różny sposób wyrażali sprzeciw wobec komunistycznej władzy. Między innymi nosili niewielkie oporniki wpięte w klapę i wychodzili na spacery podczas emisji Dziennika Telewizyjnego.

Czym dla Krzysztofa Grochowskiego z partii Razem jest rocznica wprowadzenia stanu wojennego?

– Dla mnie,  jako obywatela Polski i historyka, jest to rocznica zdławienia ruchu społecznego, który był chyba największym fenomenem w dziejach istnienia naszego kraju. Chodzi o pierwszą „Solidarność”, która była ruchem masowym na absolutnie niespotykaną skalę. Około 10 milionów ludzi, czyli ponad ¼ ówczesnych mieszkańców Polski, należało do ugrupowania, które domagało się poszanowania praw pracowniczych, sprawiedliwych standardów zatrudnienia oraz godnego życia. To jest nie tylko unikatowe zdarzenie bloku wschodniego zimnej wojny. Mieliśmy do czynienia z masową mobilizacją mężczyzn i kobiet, którzy w warunkach dyktatury byli w stanie ramie w ramie upominać się o swoje prawa i do momentu zastosowania przeciw nim wojska robili to dosyć skutecznie – mówi Grochowski.

Czy partia Razem będzie w jakiś sposób upamiętniać te wydarzenia?

– Dla nas jest to taki dzień, w którym powinno się pamiętać o ofiarach stanu wojennego. My będziemy za kilka dni na uroczystościach w Kopalni Węgla Kamiennego „Wujek”. Dzisiaj z moimi kolegami i koleżankami złożymy kwiaty pod więzieniem na warszawskiej białołęce. Tam przez pierwsze kilka dni były przetrzymywane osoby zatrzymane. Dla mnie nie jest to dobra data, do manifestowania rzeczy, które dzieją się współcześnie w Polsce. Nie chcę krytykować nikogo, kto dzisiaj chce wyjść na ulicę i domagać się poszanowania swoich praw, ale wydaje mi się, że dziś powinniśmy myśleć raczej o pokrzywdzonych, a nie współczesnych politykach – dodaje Grochowski.

Nie wszyscy są tego samego zdania, co gość Radia Lublin. W Warszawie, ale także w Lublinie, odbędzie się się „strajk obywatelski”. Partia Razem odcina się od tego wydarzenia. Dlaczego?

– My z Komitetem Obrony Demokracji i z wieloma osobami, które będą dzisiaj demonstrować przynajmniej częściowo zgadzamy się, co do oceny rządów Prawa i Sprawiedliwości. Wydaje mi się, że przybieranie dzisiaj współczesnej polityki w taki historyczny kontekst, nadawanie i tworzenie analogii przeciwko dzisiejszej sytuacji w Polsce, która nie jest dobra i nikt z nas tego nie neguje, ale do władzy strzelającej do górników jeszcze nam brakuje. Moim zdaniem te protesty byłyby bardziej czytelne, gdyby nie odbywały się dzisiaj – twierdzi Grochowski.

Sęk / IAR

Fot. archiwum

 

CZYTAJ: KOD zapowiada manifestacje

Exit mobile version