Dziś o północy na antenie Polskiego Radia Lublin transmitowaliśmy pasterkę, która odprawiona została w Kościele Rektoralnym pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny Zwycięskiej w Lublinie. Eucharystii przewodniczył ks. rektor Dariusz Bondyra, homilię wygłosił ks. dr hab. Jarosław Jęczeń.
„Jeszcze przed chwilą wszyscy siedzieliśmy przy wigilijnym Stole, w tę jakże niezwykłą noc. Tyle było przygotowań i porządków w domach, w sercach, tyle krzątaniny, zatroskania, by przy skromnych czasem budżetach nie zabrakło niczego, tyle zamartwienia czasem do ostatniej minuty, czy jak podpowiada tradycja – do pierwszej gwiazdy na niebie, dziś przesłoniętej chmurami czy dyskusjami czy w ogóle takowa była. Dla nas jest i objawia nam niezwykły czas: na niebie, nad rodzinami, nad Ojczyzną, nad historią. Ona, wyglądana przez nasze dzieci, zwiastuje niezwykłe wyciszenie, modlitwę, zadumę, łamanie opłatkiem, śpiew kolęd i pastorałek, wiele znaków, które nagromadziła wiara naszych ojców…
I tak nagle pozostał w tyle zapomniany smutek, zmartwienia, urazy czy niechęci, jakieś niedokończone rozmowy czy spory, które przetoczyły się ostatnio przez nasz kraj… Trochę w oddali pozostało przerażające tło ciemnej nocy, gdzie brak serca, egoizm, moralny nieład, wojny, brak szacunku dla życia, niektóre medialne przekazy, którym, mimo że mówią o Świętach to daleko im do istoty tej atmosfery wigilijnego stołu…
Przy wigilijnych stołach jakby zupełnie inny świat, jakoś promienny, radosny, łagodny, nadziejny, dobry, ludzie tacy życzliwi dla siebie, czują wiążącą ich miłość ku sobie, miłość ku innym, także tym obcym, dla których zostawiają wolne nakrycie przy stole; miłość ku tym, którzy jeszcze ostatniej Wilii dzielili się opłatkiem, a już ich nie ma pośród nas. Do tego radość bycia z sobą posunięta często do łez, miłych wspomnień, tęsknot, choć i tragicznych wigilii nie brakuje. Dziś myślimy także o bezdomnych, w domach opieki społecznej, domach dziecka, hospicjach, szpitalach, więzieniach. Wielu z nas dla nich zapaliło na wigilijnym stole świecę Caritas.
Skąd to wszystko w naszych domach, taka przemiana, skąd w nas nagle tyle ciepła i miłości? Odpowiedź niesie proroctwo Izajasza, jakie czytaliśmy dziś podczas mszy św. pasterskiej:
„Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką, nad mieszkańcami kraju mroków zabłysło światło. Albowiem Dziecię się nam narodziło…” Bóg dał Słowo i dotrzymał!
Człowiek chodzący w ciemnościach Adwentu słyszy radosną nowinę. Wybrzmiała w naszych domach, przy wigilijnych stołach, gdyśmy czytali ewangelię: To będzie znakiem dla was: „znajdziecie niemowlę owinięte w pieluszki i położone w żłobie”.
Żłób – kolebka, ku której dziś zwracamy nasze oczy, cudowna kolebka z Dzieciątkiem Jezus, dzięki której ta niezwykła noc!
Kolebka, ku której zwracają się nasze serca, my sami, nasze rodziny, ale także cały świat! W wielu regionach niespokojny, owładnięty walką, prześladowaniami, terrorem, przemocą, jak na Bliskim Wschodzie, ale i w Europie. Wszyscy mimo to patrzą z nadzieją na Kolebkę świata!
W niej jest źródło owej wspanialej miłości, owej mocy, która przemienia smutek w radość, łzy bólu – w łzy spokoju; źródło owej mocy, która drzemie w nas, a którą On potrafi obudzić…
Dziecię Jezus – źródło radości, której życzymy sobie nawzajem tak obficie w te dni; źródło nadziei na lepsze, wyglądane z utęsknieniem jutro; źródło wiary, tak niejednokrotnie jeszcze niedoskonałej czy chwiejącej się w przemianach świata; w końcu źródło tęsknoty za wspaniałym światem leżącym u stóp małego Jezusa, nawet jeśli okoliczności Jego narodzin nie napawały zbytnim optymizmem: brak miejsca w gospodzie, marny żłób w stajence, towarzystwo przypadkowych zwierząt, a jednak Jego Osoba przesłania to wszystko, także dziś i pozwala odkryć, najpierw pasterzom, potem Mędrcom i rzeszom tych, którzy nas poprzedzili, przedziwną nadzieję na lepszy świat!
Jakże cudowny byłby ten świat, gdyby królowanie kolebki w naszym życiu rozciągnąć na wszystkie dni! Czasem myślimy o tym podczas wieczerzy wigilijnej: żeby więcej takich dni, żeby więcej… Tak piękni są ludzie z Wigilii, jakby nie byli stąd…
Wpatrujemy się w ten Żłóbek… jest także jakimś naczyniem na nasze łzy, bóle, smutki, niepokoje…
Gromadzimy się wokół niego naszymi myślami, marzeniami, sercami, pragnieniami, pracami, zmęczeniem, tęsknotą za czymś, co odnowi nasze życie. Ten żłób nie jest dla nas miejscem żarcia, picia, pieniędzy, pozornych wartości, bezrozumnej krytyki, zmanipulowanych sporów o władzę… Herod czy Kwiryniusz panujący za czasów Jezusa w prześwietnych pałacach przeszli do historii niezauważeni; gdyby nie wspomnienie ewangelii nikt nie odwoływałby się do tych postaci… Przemijają także dzisiejsi Herodowie…
Przychodzimy, aby w Jezusie zobaczyć miłość, zobaczyć twarze ojca, matki, tych którzy odeszli, którym zawiniliśmy, żeby zobaczyć twarze dzieci, które nie doczekały światła dziennego…
Wszystko to jawi się wokół cudownej kolebki Jezusa. Obok pasterzy, królów jesteśmy i my, i nasze tęsknoty…
Jezu bądź z nami! Nie tylko tej nocy, całe nasze życie uczyń jedną wielką wigilią…
Jezus jest otwarty na nasze wołanie. Przychodzi do nas w każdej ofierze Mszy św. Również i dziś przyniesiemy chleb i wino. Ten chleb, którym łamaliśmy się, stanie się teraz o wiele cenniejszym skarbem – Ciałem Chrystusa! Betlejem – z hebr. dom chleba jest dziś pośród nas: ten dom jest domem chleba – chleba eucharystycznego! I jak ten chleb powszedni połączył nas dzisiejszego wieczoru, tak niech ten chleb niezwykły – Ciało Chrystusa łączy nas każdego dnia w jedną wspaniałą Wigilię naszego życia: i z tymi najbliższymi i z tymi, którzy jeszcze nie znają radości tego dnia i nas potrzebują…
Dziś wpatrujemy się w ową kolebkę świata, ale nasze patrzenie nie może stać się jednorazowym zauroczeniem, musimy je rozciągnąć na następujące dni życia…
Pełni pokoju i dobrych postanowień wejdźmy więc pod dach owej Betlejemskiej Szopy, pochylmy się nad kolebką, niech stanie się prawdziwie naszą, naszych rodzin, naszej Ojczyzny… Niech w cieniu Betlejemskiej gwiazdy i u stóp cudownej kolebki Jezusa upływa nasze życie, czego z serca sobie wszyscy nawzajem tego dnia życzmy. Amen”.
Fot. Piotr Michalski