Główny Inspektorat Farmaceutyczny uważa, że obecni i byli prokuratorzy w Polsce mogą być zamieszani w nielegalny handel lekami. Na celowniku znaleźli się między innymi lubelscy śledczy, którzy mieli specjalnie umarzać tego typu postępowania z całej Polski.
Według Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego na blisko 100 postępowań, przeprowadzanych od 2013 r., większość zostało umorzonych. Zdaniem Inspektoratu decyzje te były bezzasadne.
– Dziwne w tej sprawie jest zwłaszcza zachowanie lubelskiej prokuratury – uważa rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego, Paweł Trzciński. – Lublin prowadził postępowania z całej Polski. W naszym przekonaniu były one przeciągane. To postępowanie prokuratury było dla nas niezrozumiałe, zwłaszcza, że szkoliliśmy każdego kolejnego prokuratora. On mówił, że już kończy, że zaraz zostaną postawione zarzuty. Po czym go w tym momencie zmieniano. Wchodził następny. I trwało to tak miesiącami, aż do momentu, kiedy prokuratura to postępowanie umorzyła. Działo się tak mimo tego, że zarówno politycy, jak i media grzmiały, jak poważnym problemem jest wywóz leków, jak zajmujące się nim grupy szkodzą pacjentom i dobru publicznemu. My tylko podejrzewamy. Mamy pewne podstawy do stwierdzenia, że ma to charakter zorganizowany i naprawdę zagraża zdrowiu oraz bezpieczeństwu obywateli.
Odpowiednie materiały Główny Inspektorat Farmaceutyczny wysłał do Ministrostwa Sprawiedliwości. Resort na razie nie komentuje sprawy.
Ta z perspektywy lubelskiej prokuratury wygląda zupełnie inaczej. Zdaniem śledczych postępowania dotyczące „mafii lekowej” nie spływały do Lublina z innych rejonów Polski. – Prowadziliśmy wyłącznie jedno postępowanie. Musieliśmy jej jednak umorzyć, ze względu na wadliwe przepisy – mówi rzecznik Prokuratury Regionalnej w Lublinie, Waldemar Moncarzewski. – Prokuratura Apelacyjna w Lublinie prowadziła tylko jedno postępowanie przygotowawcze, dotyczące tzw. odwróconego łańcucha dystrybucji środków farmaceutycznych. Prokurator umorzył śledztwo po kompleksowej analizie przepisów Prawa farmaceutycznego. Ówczesne brzmienie art. 127, który określał znamiona tego przestępstwa, zdaniem prokuratora uniemożliwiało skuteczne przedstawienie zarzutów osobom uczestniczącym w tym procederze.
Jednak takie tłumaczenie nie przekonuje Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego. Urzędnicy czekają teraz na reakcję Ministerstwa Sprawiedliwości.
Przypomnijmy, że działalność „mafii lekowych” polega m.in. nielegalnej wyprzedaży leków z aptek do hurtowni. Leki te często potem trafiają za granicę.
MaTo / opr. ToMa
Fot. archiwum