Ministerstwo Finansów przygotowało propozycję projektu ustawy, dotyczącej wysokości akcyzy od używanych samochodów, sprowadzanych z zagranicy. Resort uspokaja: w przypadku samochodów o małych i średnich pojemności silnika, które spełniają określone normy i nie są starsze niż 11 lat, akcyza spadnie lub będzie porównywalna dla obecnej.
Ministerstwo wyjaśnia, że zmiany mają uszczelnić system podatkowy, a akcyza ma zależeć od trzech czynników. Wysokość podatku ma być uzależniona po pierwsze od pojemności silnika oraz spełniania poszczególnych norm emisji spalin. Drożej więc będzie kosztował samochód emitujący więcej niepożądanych substancji. Jednak ważny dla naliczania akcyzy ma być także wiek pojazdu, wyrażony przez współczynnik deprecjacji. To współczynnik obniżający akcyzę wraz z wiekiem pojazdu, co uwzględnia utratę przez samochód wartości wraz z upływem czasu od jego wyprodukowania.
– To bardzo ważny element. Dzięki temu opłata nie uderzy w te najbardziej pospolicie sprowadzane do Polski samochody. Jednocześnie akcyza nie będzie uznaniowa. Osoba, która zechce sobie sprowadzić samochód z zagranicy do własnego użytku, jeszcze wcześniej będzie sobie mogła sobie w dość łatwy sposób wyliczyć, ile tego podatku zapłaci – mówi senator Prawa i Sprawiedliwości, Grzegorz Peczkis.
Choć przedstawiciele partii rządzącej zapewniają, że nowe regulacje nie uderzą w rynek sprowadzanych samochodów, wiele osób obawia się zapowiadanych zmian. – Boimy się, że wielu z nas będzie musiało zamknąć interes – mówi pan Tomasz, właściciel jednego z lubelskich autokomisów. – To na pewno wyhamuje rynek. Dużo ludzi zrezygnuje ze sprowadzania samochodów, bo nie będzie im się to opłacać. Zwykłego Kowalskiego nie stać na samochód z salonu. Niejednokrotnie auta z zagranicy są w bardzo dobrym stanie.
Propozycje PiS krytykuje opozycja. – To nic innego jak zamach na pieniądze polskich obywateli – mówi lubelski radny Platformy Obywatelskiej, Michał Krawczyk. – Z porównania, które widziałem, wynika, że osoby sprowadzające starsze samochody zapłacą więcej niż obecnie.
Wprowadzenie tych zmian zależy przede wszystkim od tempa prac w Sejmie. W najbardziej optymistycznym wariancie będzie to marzec lub kwiecień przyszłego roku.
MaTo/opr. ToMa
Fot. foter.com