Mieszkańcy gminy Niedrzwica Duża i Borkowizna protestują przeciwko planom budowy chlewni i budynków dla bydła. Obie inwestycje oddalone będą od siebie o około kilometr.
– Dla mnie to oznacza smród i brak możliwości w pełni korzystania z działki, której wartość spadła. Ja nie chcę tutaj krytykować inwestorów, ale uważam, że to przesada. To jest coś niebywałego. Nie mamy żadnego wsparcia od władz, które wcale nas nie chcą obronić – mówi mieszkaniec.
– Podpisy są zebrane chyba w 95%. Osoby dobrowolnie złożyły swoje podpisy, że są przeciwko takim obiektom w tym miejscu. To jest przedmieście Lublina, gdzie ludzie kupują działki i budują domy. Blisko ulicy Przemysłowej i Sosnowej ma być rewitalizacja. Tam ma powstać ścieżka rowerowa, a zaraz obok ma być chlewnia. Czy to jest perspektywiczne działanie gminy? Chyba raczej nie – skarży się jedna z protestujących.
– Zaangażowaliśmy się tu, żeby w jakiś sposób wyjść z tej sytuacji, ponieważ mieszkańcy protestują i nie ma co się im dziwić. To nie jest żadnej komfort, jeśli pod okna stawia im się tego typu budynki. Gmina nie jest stroną w tym postępowaniu – twierdzi wójt gminy Niedrzwica Duża Adam Kuna.
– My wydaliśmy dwa pozwolenia na budowę. Jeden z tych budynków zlokalizowany jest w miejscu, który dopuszcza lokalizacje ferm hodowlanych. Drugi budynek w miejscowości Borkowizna też zapisuje się w plany zagospodarowania tego terenu – mówi Lidia Koper z Wydziału Architektoniczno – Budowlanego Starostwa Powiatowego w Lublinie.
Przedsiębiorca, który zamierza budować budynki dla bydła zapowiedział, że czeka tylko na uprawomocnienie inwestycji i wiosną zamierza zamierza ruszyć z budową.
– Podjęliśmy decyzję, że chcemy żyć w miejscu, które się chełbi takim hasłem: „Gmina, w której chce się żyć”, a tak naprawdę, to jest dla nas czy dla świń? – martwi się jeden z sąsiadów.
Z drugim, który chce budować chlewnie nie udało się nam skontaktować.
Mieszkańcy zapowiadają, że wyczerpią całą urzędową i sądową drogę, aby inwestycje zablokować.
PaSe
Fot. Sebastian Pawlak