Ministerstwo Edukacji Narodowej przedstawiło projekt nowej podstawy programowej dla uczniów od 4 do 8 klasy szkoły podstawowej. W dokumencie znalazła się również lista lektur obowiązkowych i uzupełniających.
Patrząc na nową listę lektur profesor Sławomir Żurek, kierownik Katedry Dydaktyki Literatury i Języka Polskiego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego zwraca uwagę na problem archaiczności niektórych pozycji.
– Największym zadaniem przed którym stoją autorzy tej podstawy programowej jest dobór takich lektur, żeby promował czytelnictwo. W tej chwili tego nie ma. Dlaczego? Jest tam bardzo wiele literatury dla dzieci i młodzieży, która pochodzi z ostatnich dziesięciu, czy nawet dwudziestu lat. Myślę, że ten sposób doboru lektur jest po prostu zwykłym lekceważeniem uczniów i ich problemów. Dziwi mnie też, że tak dużo tych tekstów pochodzi z wieku XIX, a nawet wcześniejszego – tłumaczy prof. Żurek.
Najmłodsi sięgają po lektury, jednak przyznają, że nie wszystkie są dla nich ciekawe.
– Nie podobają mi się te książki i nie lubię czytać. Wolę oglądać telewizję – mówią uczennica jednej z lubelskich podstawówek.
Nauczyciele na różne sposoby mobilizują uczniów do pracy, jednak wielu z nich idzie na skróty i sięga streszczenia.
– Jak nie mam czasu przeczytać książki, to wtedy wolę przeczytać streszczenie, niż te 200 stron – zaznacza uczennica.
Trudności przysparzają też nieznane uczniom słowa.
– Często jak omawiamy jakąś książkę, to przy pomocy tablicy multimedialnej tłumaczymy sobie jej treść. To bardzo ułatwia – opowiada młody czytelnik.
– Główny problem, który był zgłaszany przez uczniów w trakcie badań prowadzonych razem z Instytutem Badań Edukacyjnych dotyczył języka. Dzieci nie rozumieją z tych tekstów literackich około 50% zasobu leksykalnego. Dochodzi do tego, że oni mają wrażenie, że czytają w innym języku – mówi prof. Żurek.
To więc apel dla nas wszystkich! Czytajmy, wtedy najmłodsi będą mieli dobry wzór w każdym z nas.
MaK
Fot. pixabay.com