Nowy dzień

blog 25.12.2016 1

Słońce uniosło głowę i potrząsnęło grzywką ze zdziwienia. Przed horyzontem stał słoń, na którym siedziała mrówka i biła go piętami po bokach.

A słoń nic.

– Szybciej! – ponaglała mrówka słonia, bo spieszyła się do koleżanki.

A słoń nic.

– Zsiadaj ze słonie i idź na piechotę – krzyknęło słońce tak głośno, że aż wyprostowały mu się loki, które zakręcało na noc.

– A od czego są słonie? – mrówka ani myślała zmieniać plany.

– Nie wiesz? Nikt ci nie powiedział? – twarz słońca pokraśniała z oburzenia.

– Coś słyszałam, ale zapomniałam – mrówka wzruszyła czułkami.

Słońce postanowiło wytłumaczyć mrówce, jak się sprawy mają. Wzięło więc głęboki oddech, nadęło policzki i… uniosło się nad horyzontem.

I wtedy słoń strącił mrówkę i poszedł załatwiać swoje sprawy, bo tylko czekał, aż słońce wstanie.

                                                                                                                             Grażyna Lutosławska

Fot. Bolesław Lutosławski

 

Exit mobile version