Pekao SA znów całkowicie w polskich rękach. Dotychczasowy włoski właściciel, grupa UniCredit, odsprzedał PZU i Polskiemu Funduszowi Rozwoju swoje udziały w drugim co do wielkości banku w Polsce.
– To nie jest żadna rewolucja na polskim rynku bankowym, tylko powrót do normalności, który trzeba będzie kontynuować – tak skomentował tę transakcję na antenie Radia Lublin ekonomista i poseł Prawa i Sprawiedliwości, Janusz Szewczak (na zdj). – To odzyskiwanie tego, co żeśmy wyprzedali tanio, głupio, często w atmosferze podejrzeń czy skandali. Dzięki temu polski kapitał będzie miał połowę udziałów w naszym sektorze bankowym. Ale przypomnijmy, że w większości krajów strefy euro udział kapitału zagranicznego w tym obszarze wynosi 5-15%. Nie jest to więc jeszcze typowa sytuacja dla rozwiniętych gospodarczo państw Unii Europejskiej. Jednak to właściwy kierunek, bo kto nie ma banków we własnym kraju, ma naprawdę niewiele do powiedzenia. Powstaje oczywiście pytanie: czy nie jest, że tanio sprzedaliśmy bank, a drogo żeśmy go odkupili? Pekao zostało sprzedane za ok. 4 mld zł. Włosi przez te kilkanaście lat zarobili na polskich klientach ok. 20 mld zł, teraz sprzedali nam bank za prawie 11 mld zł. Chyba nie o takie interesy nam chodzi. Popełnione wcześniej błędy trzeba naprawiać.
– Wydaje się, że to właściwy kierunek – potwierdza prof. Artur Paździor z Katedry Finansów i Rachunkowości Politechniki Lubelskiej, członek Zarządu Krajowego Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego. – Jeszcze 10-15 lat temu ekonomiści zadawali sobie pytanie: czy kapitał ma narodowość? Teraz trzeba odpowiedzieć na to pytanie twierdząco. Zgodzę się z panem posłem, że ta repolonizacja jest potrzebna. Trzeba się tylko zapytać o jej cenę, czas i perspektywy, no i pomysł biznesowy na to, co z tym dużym udziałem zrobić.
– Pan profesor ma rację, że wydać takie duże pieniądze, to żadna sztuka. Problem leży w tym, do czego miałby służyć taki duży podmiot finansowo-ubezpieczeniowy. Możemy powiedzieć, że hasłem jest szansa na wybicie się na pewną suwerenność gospodarczą – uważa Janusz Szewczak. – Korzyścią z tej transakcji jest to, że te kilka miliardów dywidendy pozostaje w kraju. Banki przez ostatnich 10 lat zarobiły w Polsce „na czysto” ponad 120 mld złotych. Znaczna część tych pieniędzy wyjechała z naszego kraju.
Jednak prof. Paździor oprócz niewątpliwych korzyści, widzi tu także pewne zagrożenia. – Transakcja te niesie za sobą pewne niebezpieczeństwa. W rękach Skarbu Państwa jest już największy polski bank PKO BP. Teraz państwo kontroluje również Pekao SA. Stwarza to zagrożenie monopolizacji. Dużo będzie zależało od pomysłu biznesowego. Jeśli jest nim tylko repolonizacja, to w przyszłości ta monopolizacja może służyć do „zapychania” deficytu budżetowego. Zagrożenie może istnieć jeszcze z drugiej strony. Dzięki fuzji PZU staje się chyba największym graczem w Europie Środkowej, jeśli chodzi o rynek ubezpieczeniowy. W związku z tym, jeśli nie monopolizacja w sektorze bankowym, to być może ubezpieczeniowym.
Dlatego też Artur Paździor dostrzega dużą rolę mediów, które powinny zwracać baczną uwagę na sytuację istniejącą na rynku bankowym. – Trzeba cały czas monitorować, co się będzie działo. Jeśli będzie to mądra repolonizacja z konkretną strategią biznesową, oczywiście lepiej, żeby ten bank był w naszych polskich rękach, niż żeby zyski wędrowały do innych krajów.
WB/opr. ToMa
Fot. archiwum