Prof. Mieczysław Ryba: Polska jest widownią rzeczywistej wojny ideowej

002 1979

W piątek w Sejmie posłowie opozycji zablokowali sejmową mównicę, w reakcji na planowane zmiany w zasadach pracy dziennikarzy w parlamencie oraz na wykluczenie z obrad przez marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego – posła Platformy Obywatelskiej Michała Szczerby. Obrady Sejmu zostały wznowione przez marszałka Sejmu w Sali Kolumnowej, tam odbyły się głosowania, między innymi został uchwalony budżet na 2017 rok. Dodajmy, że od piątku protest trwa także przed Sejmem. Zebrała się tu manifestacja zorganizowana przez Komitet Obrony Demokracji. Obecnie przed gmachem parlamentu nadal pozostaje kilkadziesiąt osób.

O komentarz do tych wydarzeń Tomasz Nieśpiał poprosił profesora Mieczysław Rybę (na zdjęciu), historyka z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

Czy demokracja w Polsce jest zagrożona?

– Aktualny stan jest o tyle niebezpieczny, że spięty z rocznicą stanu wojennego i zaangażowaniem ludzi służb, którzy być może mocno cierpią, bo utracili wysokie przywileje emerytalne. Nie jest to sytuacja aż tak krytyczna jak moglibyśmy tego doświadczać ponieważ akcja wydaje się być zorganizowaną (…). Ta akcja jest nakierowana na zmianę władzy, nie czarujmy się, że powodem jest kwestia mediów (…). Jeśli ten pretekst jest wzięty pod uwagę, to wydaje mi się, że jest to błąd opozycji – mówił na antenie Polskiego Radia Lublin prof. Mieczysław Ryba. – Tu nie chodzi o żadnego posła czy media, tu chodzi o władzę – tłumaczył.

Kto jest odpowiedzialny za tę sytuację?

– Zawsze odpowiedzialny jest ten, kto to organizuje. Nie dziwi ostrość sporów parlamentarnych, a Polska nie jest w tym względzie najbardziej jaskrawym przykładem konfliktowym. W Europie i w świecie takich momentów jest mnóstwo (…). Tutaj mamy do czynienia z nieproporcjonalną akcją w stosunku do zagrożenia (…). Bezwzględnie gdzieś jest jakiś ośrodek decyzyjny. To wszystko spięte jest w pewną logiczną całość, a jeśli logiczną, to musi za tym stać jakiś rozum, jakiś sztab. Pani premier nazwała to mianem reżyserów całego wydarzenia. Być może oni są z tyłu, a nie na świeczniku – podkreślał prof. Ryba.

Czy media stały się zakładnikiem opozycji?

– Mitem jest, że polskie media – przede wszystkim prywatne – są nieuwikłane w grę polityczną (…). W różnych kanałach mamy narrację skrajnie przeciwstawną. Jest coś takiego jak „dawny układ władzy”, czyli środowisk, które mocno korzystały kiedy rządziła dawna koalicja, a teraz te korzyści są zminimalizowane. Pamiętajmy, że Polska jak cały świat zachodu, w tym Europa – jest widownią rzeczywistej wojny ideowej, zupełnie innej koncepcji życia człowieka, państwa, etyki. W Polsce jest to obóz konserwatywny, narodowo-konserwatywny czy patriotyczno-konserwatywny i liberalno-lewicowy w sensie inspirujący się ideologią lewicy europejskiej (…). – To jest rzeczywistość, która dotyka polityki, mediów, kultury, gospodarki – zaznaczył gość.

Jaką pozycję zajmuje tu Kościół?

– Nie zauważyłem żeby Kościół – jako instytucja – popierał jakąkolwiek partię polityczną. Owszem – popierał pewien zbiór zasad, wizje życia etycznego (…). Moim zdaniem Kościół w politykę nie tylko może, ale powinien się angażować w sferze recenzji i oceny pewnych zjawisk, w sferze ideowej, czyli kreowania pewnej wizji świata czy też w sferze ogólnych zasad, które rządzą prawem, szkołą itd. – przyznał prof. Mieczysław Ryba.

Czy opozycja potrzebuje kolejnego sporu prawnego?

– Podsycanie pewnych nastrojów odbywa się na użytek zagranicy. Zapytajmy o perspektywę społeczną: jaki problem czy dobro wspólne są naruszane w takim stopniu, żeby wyciągać ludzi na ulice? Tym interesem jest władza. Zwykły Polak tak to czyta. W tym znaczeniu nie jest to zwycięstwo opozycji ale gra na zagranicę. To bardzo niebezpieczne jeśli uruchamialibyśmy zagranicę, by rozegrać w Polsce walkę o władzę. Te plany są niezwykle niebezpieczne zewnętrznie. Opozycja powinna reagować, ale adekwatnie do problemu – podsumował gość.

ToNie / opr. MatA

Fot. archiwum

Exit mobile version