Prof. Pietraś: W 2017 r. na Kubie nie powinna nastąpić radykalna zmiana

castro

Minął miesiąc od śmierci Fidela Castro (na zdj.). – Nie wydaje mi się, żeby wiele przez ten czas się zmieniło na Kubie. Tak naprawdę Fidel od ok. 10 lat nie był już obecny w życiu politycznym. Pojawiał się tylko przy okazji ważniejszych ceremonii. Kubańczycy przyzwyczaili się już, że nie ma Fidela Castro. Tak naprawdę od kilku lat wyspą rządził jego brat, Raul Castro. Przez ten czas wprowadził pewne zmiany. Kubańczycy mogą teraz kupić samochód czy telefon komórkowy. Ale te przemiany są na razie niewielkie – Mówi lublinianka Agnieszka Malinowska-Mikołajczyk, od trzech lat pracująca jako przewodniczka po Kubie.

Podobnego zdania jest prof. Marek Pietraś z Wydziału Politologii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. – Wydaje się, że w 2017 r. na Kubie nie powinna nastąpić jakaś radykalna zmiana. Fidel Castro personifikował kubański reżim przez cały dotychczasowy okres jego istnienia. Wydawałby się, że, jeśli reżim jest utożsamiany z tą osobą, to jego śmierć mogłaby sama z siebie oznaczać rozpoczęcie procesu zmian. Pamiętajmy jednak, iż Fidel Castro od 10 lat nie uczestniczył w rządach. Proces zmian zaczął się już właściwie dokonywać, ale na warunkach, które określa sam reżim. Proces ten jest powolny, w pełni kontrolowany. Czy śmierć Fidela może oznaczać przyspieszenie zmian? Jest to możliwe, ale wydaje się mało prawdopodobne. Władza trzyma się mocno.

Zdaniem prof. Pietrasia dalszy przebieg przemian na wyspie w znacznym stopniu uwarunkowany jest tym, kto zostanie sukcesorem Raula Castro, który skończył już 85 lat. Od tego zależy – czy Kuba przyjmie model chiński z liberalizacją gospodarczą i autorytarnym reżimem politycznym, czy jakaś wersję obrad Okrągłego Stołu. Ale w tym drugim przypadku nie wiadomo, z kim władze Kuby miałyby rozmawiać. Przecież w tym momencie nie czują się one zmuszone do dzielenia się władzą.

– Kluczowe znaczenie ma też polityka Stanów Zjednoczonych. Nie wiadomo, co zrobi Donald Trump. Barack Obama dwa lata temu dokonał zmiany w stosunkach z Kubą. Zerwał z tradycją międzynarodowej izolacji wyspy, w kierunku liberalizacji kontaktów. Ale jest ona tylko połowiczna, bo Kongres USA, w którym większość mają republikanie, ciągle blokady Kuby formalnie nie zniósł. W związku z tym mamy do czynienia z pozorowaniem otwartości. Czy nowy prezydent Stanów Zjednoczonych będzie kontynuował politykę liberalizacji? Gdyby sądzić po oczekiwaniach emigrantów kubańskich w Stanach Zjednoczonych, którzy w większości popierali Trumpa, powinien on wywierać na rząd w Hawanie silna presję, która miałaby prowadzić do szybkiego obalenia reżimu. Wydaje się jednak, że nie leży to w interesie Stanów Zjednoczonych.

JB / opr. ToMa

Fot. pixabay.com

Exit mobile version