Radni uchwalili budżet Lublina na przyszły rok

lublin 994507 960 720 2

Lubelscy radni uchwalili budżet miasta na 2017 rok. Za głosowało 16 radnych, przeciw było 15 osób.

– Spora część wydatków miasta w 2017 roku to inwestycje, nakłady wynoszą 420 milionów złotych. To około 25% całości budżetu. Dodajmy, że jesteśmy bombardowani dodatkowymi wydatkami bieżącymi, które są związane z reformami oświatowymi. Nie chcieliśmy jej, ale musimy ją zrealizować. Ten budżet godzi te wydatki bieżące związane z potrzebami mieszkańców z wydatkami inwestycyjnymi. To jest dobre rozwiązanie dla Lublina, żeby utrzymać taką strukturę, gdzie finansujemy te drobne i duże zadania – zaznacza prezydent Lublina Krzysztof Żuk.

Opozycja wytyka odrzucenie w budżecie wielu drobnych inwestycji oraz ciągłe zadłużanie miasta. Sprawę krytykują radni z klubu PiS. Wśród nich jest między innymi Tomasz Pitucha, który twierdzi, że wnioski mieszkańców Lublina nie zostały uwzględnione. 

– Uwagi i zastrzeżenia, jakie ma PiS, to fakt, że wnioski mieszkańców, które składali radni naszej partii właściwie nie zostały uwzględnione przez prezydenta. We wrześniu złożonych zostało 441 takich wniosków. Niektóre z nich są zaznaczone, że zostały uwzględnione, ale naszym zdaniem nie będą zrealizowane. Z czego to wynika? Żuk przyjął jej w formie autopoprawki. Oparł to o sprzedaż majątku miejskiego, która nie idzie w ostatnim czasie prawie w ogóle. Ten majątek jest już bardzo słaby do sprzedaży. (…) Drugim naszym zastrzeżeniem jest to, że prezydent weźmie w tym roku 150 milionów złotych kredytu, z czego 130 pójdzie na spłatę długu. To pokazuje, że finanse miasta są w coraz trudniejszej sytuacji i ta propaganda sukcesu kiedyś się skończy – mówi szef klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości Tomasz Pitucha.

– Prezydent zapisał do budżetu wiele pozycji, które nie zostaną zrealizowane. Remont wielu różnych dróg osiedlowych został zapisany po to, żeby zaspokoić oczekiwania mieszkańców. My już dzisiaj wiemy, że na to nie wystarczy pieniędzy. Tak się robiło z tymi inwestycjami w latach poprzednich – twierdzi radny Piotr Gawryszczak.

Sesja rady miasta trwa. Radni dyskutują między innymi o apelu do szefowej rządu Beaty Szydło w sprawie przekazania pieniędzy na przeprowadzenie w Lublinie reformy systemu oświaty. Z wyliczeń wynika, że potrzeba na to ponad 17 milionów złotych.

– Kwota ponad 1 miliona złotych potrzebna jest na pokrycie wynagrodzeń. Następnie musimy przeprowadzić prace, które są związane z dostosowaniem sanitariatów dla najmłodszych. Musimy urządzić świetlice szkolne i dostosować pomieszczenia lekcyjne – zaznacza Ewa Dumkiewicz-Sprawka z Wydziału Oświaty i Wychowania.

– Ta kwota może być nawet wyższa. Jeżeli rozmawiamy o przygotowaniu kuchni, które kiedyś funkcjonowały w gimnazjach trzeba będzie wydać około 2 milionów na jedno takie pomieszczenie, a naszym regionie jest osiem gimnazjów, które przekształcone zostaną na podstawówki – uważa Mariusz Banach przewodniczący Komisji Oświaty i Wychowania.

– Apel ma charakter polityczny, bo rząd obiecał pieniądze na przeprowadzenie reformy. Gdy była reforma sześciolatków i trzy roczniki zostały wtłoczone do szkół podstawowych, to wtedy nie pytano się, gdzie te dzieci będą siedzieć, w jakich ławkach, na jakich krzesłach i za czyje pieniądze. Nie zwracano się do premier Kopacz o to, żeby przyznano ogromne pieniądze – uważa radny opozycji Zdzisław Drozd.

TSpi

Fot. pixabay.com

Exit mobile version