Na Białorusi gości marszałek senatu Stanisław Karczewski. W poniedziałek spotkał się z prezydentem Aleksandrem Łukaszenką. O relacjach między Polską a Białorusią w porannym programie Radia Lublin Stefan Sękowski rozmawiał z Witoldem Juraszem – byłym chargé d’affaires RP na Białorusi, prezesem Ośrodka Analiz Strategicznych i dziennikarzem Polsat News 2.
– Chociaż zawsze byłem zwolennikiem pojednania, to jednak boję się takiego bezrefleksyjnego pojednania w imię pojednania – mówił Jurasz. – Musimy rozmawiać z władzami w Mińsku i przestać być obrażeni, że Aleksander Łukaszenka jest prezydentem. Boję się zbyt ambitnych projektów.
Wizyta premiera Morawieckiego przyniosła możliwość większego inwestowania polskich firm na Białorusi. Z kolei wizyta marszałka Karczewskiego była spowodowana tym, że marszałek przysłuchiwał się ratyfikacji umowy oświatowej Białorusi z Polską.
– Umowa oświatowa nie jest tym, co wiosnę czyni zaznaczył Witold Jurasz. – Możliwość inwestowania brzmi dobrze, ale chciałbym, żebyśmy tak na początek kupili jedną, konkretną firmę. Z obietnicami udziału w prywatyzacji to i Władimir Putin wyjeżdżał z Białorusi. I prawdę mówiąc, jeśli Łukaszence udawało się nie wypełniać umów i obietnic, które składał Putinowi, to pewnie i Mateusz Morawiecki może się obejść smakiem. W związku z tym wyznaczmy sobie cele. Głównym w perspektywie średniej jest utrzymanie suwerenności Białorusi, a w perspektywie krótszej – spowodowanie, żeby tam nie doszło do dyslokacji rosyjskich myśliwców. Załatwmy w jakiś sposób sprawę mniejszości, ale też nie miejmy jakichś ambitnych projektów, że doprowadzimy do legalizacji Związku Polaków na Białorusi. Tego nie załatwimy. Istotne dla nas jest to, żeby nasza mniejszość znała język polski i była dobrze wykształcona. Jeżeli mamy repatriować tych Polaków, to – żeby ich nie repatriować wprost do urzędu pracy na zasiłek, trzeba spowodować, żeby byli wykształceni.
Witold Jurasz stwierdził, że na wschodzie liczą się konkrety.
– Jeżeli dziesięciu nauczycieli z Polski dostanie wizy – to jest konkret. Umowa oświatowa nie jest dla mnie konkretem. Jeżeli w jednej szkole w Grodnie dodatkowo powstanie możliwość nauczania języka polskiego – to jest konkret. Jeśli polski biznes zdoła kupić jedną firmę – to również jest konkret. Chciałbym zobaczyć takie konkrety. Wiem, że jest o nich mowa – to cieszy. Z Białorusią wpadamy ze skrajności w skrajność. Albo walczymy o demokrację i obrażamy się o Aleksandra Łukaszenkę, albo dla odmiany jesteśmy nastawieni super-optymistyczne.
Podpisaną umowę między polskim senatem a Radą Republiki traktować można w kategorii gestu. Takich gestów politycznych jest bardzo dużo.
– Gesty mają znaczenie w polityce. Nie są jej istotą, ale otwierają pewne drogi. Taki gest z naszej strony oznacza uznanie systemu, który tam jest. Z naszej strony te gesty następują po tym, kiedy w Mińsku była już Angela Merkel i Francois Hollande. W związku z tym, to, co jesteśmy w stanie od strony białoruskiej za te gesty uzyskać to mniej, niż gdybyśmy te same gesty wykonali w czasie, kiedy Białoruś znajdowała się jeszcze w stanie izolacji. To jest pewien problem w relacjach z Białorusią, że jest taka sinusoida – jest odmrażanie, zamrażanie, pałowanie, demokratyzowanie.
Sęk (opr. DySzcz)
Fot. archiwum