– Sztab zarządzania kryzysowego w Białej Podlaskiej za późno zareagował, jeśli chodzi o działania związane z zimowym utrzymaniem dróg w mieście. Chodzi o noc z czwartku na piątek – tak wiceprezydent Białej Podlaskiej, Adam Chodziński, na specjalnie zwołanej konferencji prasowej, tłumaczył złe warunki drogowe, jakich ostatnio doświadczyli bialscy kierowcy.
– Wiem, że naczelnik Wydziału Dróg i Komunikacji Urzędu Miasta Paweł Bruszewski ok. godziny 22.00 dzwonił i uprzedzał dyżurnego, że temperatura może znacznie spaść. Akcja powinna ruszyć nie o godzinie 3.20 a około północy. Wtedy pewnie sól był zadziałała i zalegający na drogach śnieg zostałby rozpuszczony. Dziś mamy teki efekt, iż – przez przeciągające się bardzo niskie temperatury – sól, mimo że jest jej na drogi nasypane naprawdę dużo, bardzo wolno pracuje.
Wiceprezydent przeprosił mieszkańców za utrudnienia. Zapowiedział też, że zostanie przeprowadzona rozmowa z kierownikiem wydziału, który odpowiada za odśnieżanie i zostaną wyciągnięte odpowiednie konsekwencje.
Jan Kwiecień, kierownik Referatu Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta w Białej Podlaskiej, który odpowiada za odśnieżanie, twierdzi, że zarzuty pod jego adresem są bezpodstawne. – Pan naczelnik Bruszewski po 21.00 zadzwonił z sugestią, żeby opóźniać dyżury, bo generuje to koszty, a nie mamy na akcję zimową dużo środków w budżecie.
Rzecznik prezydenta miasta Michał Trantau powiedział Polskiemu Radiu Lublin, że rozmowa telefoniczna obu panów została nagrana i zostanie odsłuchana.
Wiceprezydent Chodziński podkreślił też, że miasto nie oszczędza na zimowym utrzymaniu dróg. Na ten cel przeznaczono 2 miliony 700 tysięcy złotych, czyli o 500 tys. więcej niż w ubiegłym roku. – A jeśli będzie taka potrzeba, znajdziemy na ten cel dodatkowe pieniądze w budżecie – zadeklarował Adam Chodziński.
MaT / opr. ToMa
Fot. foter.com