Bezpłatna podstawowa opieka zdrowotna dla wszystkich Polaków wchodzi z opóźnieniem. Nowe przepisy będą obowiązywać od 12 stycznia.
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł deklarował, że zmiany w przepisach wejdą w życie od Nowego Roku. Jednak adwokat Bartosz Przeciechowski wyjaśnia, że ustawa została za późno opublikowana. – Prezydent podpisał ją dopiero tuż przed świętami. Kolejnym krokiem było opublikowanie jej w Dzienniku Ustaw, co nastąpiło 28 grudnia. I od tego czasu, jak stanowią przepisy ustawy, musi minąć 14 dni, aby weszła ona w życie.
Jak informuje resort, dzięki nowym przepisom nieubezpieczeni, którzy skorzystają z podstawowej opieki zdrowotnej, nie poniosą kosztów związanych z wizytą. Jednak, aby tak się stało, będą musieli złożyć oświadczenie, że mają prawo do świadczeń. Zmiana polega na tym, że teraz NFZ nie będzie wymagał od nich zwrotu kosztów wizyty lekarskiej.
– Znowelizowane przepisy zdejmują z osób nieubezpieczonych obowiązek opłaty za poradę lekarza rodzinnego. Nie likwidują jednak obowiązku poświadczenia praw do świadczeń z zakresu opieki zdrowotnej – wyjaśnia rzecznik lubelskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia, Małgorzata Bartoszek. – Jeśli okaże się, że pacjent będzie miał problemy z potwierdzeniem prawa do świadczeń, nowe przepisy mówią o tym, że NFZ nie będzie dochodził od pacjenta zwrotu kosztów udzielonej mu pomocy. Zmiana ta dotyczy wyłącznie wizyty u lekarza, natomiast nie występuje refundacja leków wypisywanych na receptę.
– To jest taka abolicja dla wszystkich tych, którzy w sposób nieuprawniony skorzystają z porady lekarza. Obliczyliśmy, że to rozwiązanie będzie nas kosztować bardzo niewiele. Samo ściganie osób, które dzisiaj znajdują się w tej sytuacji, wymaga większych wydatków niż pieniądze, jakie należą się od nich Narodowemu Funduszowi Zdrowia – informuje minister zdrowia Konstanty Radziwiłł.
– Ten akt prawny powinien chyba wyglądać w nieco inaczej. Powinno się to po prostu systemowo uregulować w taki sposób, by nie odwoływać się do trybu składania oświadczenia, które jest niezgodne z prawdą – uważa Bartosz Przeciechowski. – Taniej jest nie ścigać, niż ścigać za te oświadczenia, więc przyzwalamy na takie „przymykanie oka”.
KosI / opr. ToMa
Fot. archiwum