– Komitet Obrony Demokracji znalazł się na zakręcie z powodu swojego lidera. W mojej opinii popełniono pewne błędy założycielskie. Dotyczą one tego, że KOD był niejako połączony z Mateuszem Kijowskim – stwierdził na antenie Polskiego Radia Lublin politolog z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, dr Wojciech Maguś (na zdj.). – Ruch był postrzegany przez pryzmat lidera, który nie podołał odpowiedzialności, jaka na nim ciążyła. Pewne kryzysy wizerunkowe były od początku – fakty związane z niepłaceniem przez Kijowskiego alimentów czy kwestie organizacyjne. Jednakże wtedy istniał pewnego rodzaju parasol ochronny nad liderem ruchu. Media, które są nieprzychylne rządowi, stwierdziły, że lepiej będzie wspierać Stowarzyszenie KOD, a nie je osłabiać, atakując przywódcę. Myślę, że z punktu widzenia całego ruchu, było to błędem. Ruch był silnym elementem demokracji, ale wybór przewodniczącego był niewłaściwy.
– Ta ostatnia afera zmiotła Kijowskiego ze sceny politycznej. Moim zdaniem jego ostatnie ruchy są niepoważne. Jeżeli mamy dowody, w postaci faktur, że wspierał swoją działalność prywatną pieniędzmi społecznymi, a Kijowski zaprzecza i jeśli słyszymy od członków KOD-u, iż te faktury nie są do końca przejrzyste, to tutaj rodzą się wielkie wątpliwości natury prawnej, nie tylko moralnej. To jest nie tylko słabość lidera, ale i całego ruchu, który nie potrafił rozliczyć swego przywódcy – dodaje Maguś.
Czy Komitet Obrony Demokracji przetrwa aferę związaną z ujawnieniem działań swego lidera? – Odbudowa wizerunku KOD-u będzie trudna, choć możliwa. Ten potencjał, który tkwi w osobach niezadowolonych z obecnych rządów, z biegiem czasu będzie rósł. Ci niezadowoleni będą musieli zostać przez kogoś „zagospodarowani”. KOD był świetną inicjatywą na papierze. Gorzej sprawdziła się ona w praktyce, kiedy przyszło do realizacji codziennych zadań, dogadywania się, fakturowania różnych przedsięwzięć. Ale myślę, że ten potencjał jest duży. Jeżeli znajdą się ludzie, którzy ideowo poświęcą się tej inicjatywie, a nie będą chcieli się dorobić, to jednak jakieś szanse przed KOD-em widzę. Ale na pewno w innej formule, nie z Mateuszem Kijowskim jako liderem i nie z obecnym zarządem. Bo ten przez miesiące uwiarygadniał działalność pana Kijowskiego. O tych fakturach zarząd wiedział od dawna i godził się na to. To była tajemnica. Ludzie, którzy ją znali, teraz każą Kijowskiemu milczeć, oskarżają go o samo zło, ale w mojej opinii do tego zła się także przyczynili – mówił nasz gość.
WB / opr. ToMa
Fot. archiwum