Ernest Wyciszkiewicz o bezpieczeństwie energetycznym Polski

111 33

W środę (25.01) kontrolowany przez Kreml Gazprom, największy europejski dostawca gazu, ostrzegł przed ryzykiem dostaw surowca do Europy przez Polskę, gdyż Warszawa nie przyjęła jeszcze nowych warunków tranzytu gazu.

„Słyszeliśmy, że Polska nie ma intencji przedłużenia umowy tranzytowej. Stwarza to ryzyko dla dostaw do krajów europejskich, w tym Niemiec” – powiedział wiceprezes Gazpromu Aleksandr Miedwiediew w środowym wywiadzie dla agencji Reuters.

Według Reutersa przedstawiciele Polski, która importuje większość gazu z Rosji, powiedzieli, że ich kraj nie zamierza odnawiać z Moskwą długoterminowego kontraktu na dostawy gazu po wygaśnięciu w 2022 roku obecnie obowiązującej umowy.

Jak przypomina agencja, Rosja dostarcza gaz do Polski i Niemiec za pośrednictwem gazociągu Jamał – Europa, którego roczna przepustowość wynosi ok. 33 mld metrów sześciennych.

Zdaniem wicepremiera Mateusza Morawieckiego wypowiedź wiceprezesa Gazpromu potwierdza  jak niepewnym partnerem jest Gazprom, jak w dwa lub trzy razy w zasadniczy sposób został przykręcony – dosłownie i przenośni – kurek z gazem dla Zachodniej Europy. Również, to pokazuje jak bardzo słuszna była decyzja Lecha Kaczyńskiego o rozpoczęciu budowy terminalu gazowego w Świnoujściu, który właśnie otworzyliśmy kilka miesięcy temu” – powiedział wicepremier.

To także pokazuje jak ważne są negocjacje w sprawie zarówno poszerzenia zdolności przerobowych tego terminalu, jak również budowy nowych połączeń gazowych z innymi obszarami, które nie kierują się celami politycznymi, takim jak chociażby Norwegia. To jest to nad czym teraz też pracujemy” – dodał.

Według Ernesta Wyciszkiewicza, dyrektora Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia, eksperta ds. energetyki (m.in. koordynatora programu ds. bezpieczeństwa energetycznego w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych) – to, co się dzieje wokół Nord Stream’u i Opala jest niekorzystne dla polskich interesów energetycznych, ale jest to problem nieco bardziej złożony. Polska jest w nieco lepszej sytuacji niż była – mamy Gazopol więc możemy z większym spokojem na te decyzje patrzeć. Co jest niepokojące? Decyzje państw europejskich nie uwzględniają tego, co się dzieje za naszą wschodnią granicą – konfliktu rosyjsko-ukraińskiego.  Jeżeli wydaje nam się, że możemy oddzielić rzeczywistość polityczną od kontraktów handlowych – jesteśmy w głębokim błędzie. I właśnie to jest bardzo niepokojące – mówi. Nasze stanowisko nie jest odosobnione, niektórzy nie chcą go tak mocno artykułować, wolą stanąć za nami (Państwa Regionu są tego przykładem), ale też w Niemczech jest duża fala sceptycznych opinii na temat tego jak daleko można iść w przywracaniu normalności w relacjach z Rosją. Wedle gościa Jacka Bieniaszkiewicza – dobrze, że rząd i Polska Spółka Gazowa ten temat poruszyły w skardze do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości i innych sądów. W sytuacji tej, należy też widzieć kontekst niemiecki. Niemcy są u progu wyborów. Za 9 miesięcy wybory parlamentarne, dzisiaj wciąż przewagę ma kanclerz Merkel, ale w intencjach SPD jest przejęcie władzy i niewątpliwie odwołanie się do starej tradycji ostpolitik i odprężenia z Rosją plus zacieśnienia relacji gospodarczych (zwłaszcza gazowych) jest elementem walki politycznej wewnątrz Niemiec i próba „ugryzienia” elektoratu partii populistycznych w Niemczech. W ocenie Wyciszkiewicza – w całej sytuacji wątpliwości budzi stanowisko Komisji Europejskiej, która decyzję o tym, żeby uwzględnić odwołanie Polski podjęła 28 października, a oficjalne dokumenty w tej sprawie wychodzą na światło dzienne 9 stycznia. Co w tym czasie się działo? – W oficjalnym uzasadnieniu została podana informacja, że należało usunąć informacje, które były tajne. Jest to praktyką znaną, nie ma w tym nic zdrożnego. Tylko dlaczego tak późno? W tym czasie podmioty zaangażowane zdążyły zorganizować aukcje na dostawy gazu Opalem, czyli metodą faktów dokonanych zaczęły tę decyzję realizować, a strona polska nie mogła złożyć skargi pełnej, bo nie miała decyzji. Są różne spekulacje – mówił na antenie Radia Lublin Ernest Wyciszkiewicz – być może chodziło o to, żeby przeszkodzić tym, którzy chcą budować argumentację prawną niekorzystną dla nowych inwestycji, czy dla Opala, a z kolei podmiotom zaangażowanym dać czas na zorganizowanie pierwszych aukcji, żeby pokazać że to działa, że gaz płynie – co de facto się stało. Dopiero decyzja sądu niemieckiego (z 30 grudnia 2016 roku) zawieszająca decyzję komisji sprawiła, że zainteresowani zwolnili tempo i wyczekują na to, co się teraz stanie.

Niezależnie od dalszego biegu zdarzeń Polska nie jest tak bardzo uzależniona od gazu rosyjskiego, jak to było jeszcze kilka lat temu. W związku z tym, nawet jakiekolwiek odcięcie nas od wschodniego sąsiada nie spowodowałoby zapaści naszej gospodarki. – Trwają inwestycje. Jednym z przykładów jest gazoport. Inwestycje te mają na celu poprawić naszą infrastrukturę gazową wewnątrz kraju oraz połączyć nas lepiej z Czechami, Słowacją. Jeżeli inwestycje, nad którymi pieczę sprawuje GAZ-SYSTEM S.A – myślę, że w ciągu 3-4 lat będziemy mogli czuć się bezpieczni. Oczywiście decyzje jakie zapadną ws. NordStreamu i Opala będzie miało wpływ na ceny zakupu gazu – twierdzi Ernest Wyciszkiewicz.

Polska zużywa rocznie ponad 15 mld m sześc. gazu; jedną trzecią zapotrzebowania zaspokaja wydobycie krajowe, a dwie trzecie importujemy, z czego większość z Rosji – m.in. przez Ukrainę, ale też gazociągiem jamalskim biegnącym do Niemiec i przez połączenie z siecią gazociągów na Białorusi.

JB / PAP / opr. SzyMon
      

Exit mobile version