Ilość kadencji burmistrzów powinna zostać ograniczona?

janczuk 2

Jarosław Kaczyński zaproponował zmiany w prawie, dotyczącym wyborów samorządowych. Ich głównym elementem miałoby być zmniejszenie do dwóch liczby kadencji wójtów, burmistrzów i prezydentów miast.

– Ten pomysł ma już kilka lat. Jednak sedno tkwi w szczegółach. A my ich jeszcze nie znamy – stwierdził na antenie Radia Lublin politolog dr Lech Jańczuk z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Jednak uważa on, że takie rozwiązanie może przynieść bardzo wiele korzyści. – Warto podkreślić, że samorządy są jednymi z największych pracodawców w małych gminach. Są też organami założycielskimi wielu dających zatrudnienie instytucji. Stad też istnieje dość silne lobby, mające sprawić, by dotychczasowi włodarze pozostawali na stanowiskach. Dzięki działaniom tej grupy interesów może tworzyć się sytuacja, że mieszkańcy nie tyle nie chcą, co nie mogą zmienić burmistrza czy wójta.

Nieco innego zdania jest politolog z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, dr Katarzyna Radzik-Maruszak. – To rozwiązanie ma zalety i wady. Widzę niebezpieczeństwo zastosowania rozwiązania rosyjskiego, gdzie kandydaci – niczym Putin i Miedwiediew – będą się wymieniali. Ten, który nie może starać się już o wybór, a jest silnym liderem, będzie wysuwał swego zastępcę. Zmiana ta oznaczać będzie także brak możliwości wyboru akurat tego kandydata, na którego być może chcielibyśmy w dalszym ciągu głosować. Mówi się, że występuje pewne naturalne zmęczenie materiału. Pierwsza kadencja jest tą, w której wójt, burmistrz, prezydent uczy się. Dopiero w tej drugiej można zauważyć pewien rozwój; lider wie już dokładnie co i jak ma robić. W moim przekonaniu ważnym aspektem jest, że to obywatele dokonują ostatecznego wyboru, czy ktoś zostanie na trzecią kadencję.  Oczywiście możemy powiedzieć, że mamy jakiś lokalny układ. Są też gminy, w których aktualny wójt nie ma kontrkandydata. Ale pojawia się pytanie: czy to jest powód, żeby unormować to w sposób odgórny, czy jednak jest to sprawa, którą powinny regulować mechanizmy oddolne – głosy obywateli.

Jednak zdaniem dr Jańczuka ograniczenie kadencji pozytywnie wpłynie na przejrzystość działań organów samorządu. – Chyba należy się zgodzić ze zdaniem, że takie rozwiązanie wzmocni demokrację lokalną. Jeżeli mielibyśmy ograniczenia kadencyjne, myślę, że byłaby mniejsza skłonność do korupcji. Włodarze gmin, którzy mieliby świadomość, iż najpóźniej po dwóch kadencjach przyjdzie nowa ekipa, zdawaliby sobie sprawę, że starałaby się ona rozliczyć poprzedników. Bo jeśli tego nie zrobi, nieprawidłowości ustępujących władz pójdą na jej konto. Po drugie chce też zwiększyć swoje szanse w następnych wyborach. Ograniczenie kadencyjności mogłoby więc doprowadzić do zwiększenia kontroli społecznej nad samorządowcami. Jednak na ile to się sprawdzi, czas pokaże.

– Myślę, że będzie wręcz przeciwnie. Bo praktyka pokazuje, że jeśli wybory wygrywa nowa osoba, często ma pomysł, aby wymienić też osoby zatrudnione w urzędzie gminy. Wydaje mi się, iż mechanizm będzie odwrotny. Osoba, która przychodzi na maksymalnie osiem lat, a potem musi szukać nowej pracy, będzie chciała zmaksymalizować swoje zyski podczas tych dwóch kadencji. I różnych pokus będzie miała więcej, niż obecnie – odpowiada dr Radzik-Maruszak.

Sęk/opr. ToMa

Na zdj. dr Katarzyna Radzik-Maruszak i dr Lech Jańczuk, fot. ToMa

Exit mobile version