W Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim w Lublinie odbyły się uroczyste obchody setnych urodzin majora Bolesława Kowalskiego, żołnierza wojny obronnej 1939 roku, uczestnika bitwy pod Kockiem, później walczącego w szeregach Armii Krajowej.
– Ci, którzy walczyli w 1939 roku odchodzą na wieczną wartę, dlatego chcemy oddawać im do końca ich dni należny hołd, honor, szacunek – stwierdził w rozmowie z reporterem Radia Lublin obecny na uroczystości p.o. szefa Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, Jan Józef Kasprzyk (na zdj.). – To lekcja, która płynie z okresu międzywojennego, kiedy weterani powstania styczniowego byli na piedestale, kiedy żołnierze wojska polskiego oddawali im honory, kiedy od powstańców styczniowych czerpano lekcję miłości Ojczyzny. My tę lekcję bierzemy z pokolenia pana majora Bolesława Kowalskiego, z pokolenia tych, którzy walczyli w 1939 roku, byli w szeregach Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych. To jest przepiękna lekcja, jak kochać Polskę i jak jej bezinteresownie służyć. To lekcja, którą każdy z nas ma do odrobienia. Oni zdali ten egzamin z niepodległości najpiękniej, najwspanialej. Niech czują, że do końca dni opiekuje się nimi państwo polskie.
W obchodach brały udział osoby w bardzo różnym wieku. – Wszystkie pokolenia następujące po sobie łączy jedno – wartości. Powodują one, że te pokolenia łączą się tak naprawdę w jedno. Dzisiaj w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim zgromadzone są cztery pokolenia Polaków, które chcą uczyć się od naszego jubilata, jak bezinteresownie walczyć. On szedł na front nie licząc na ordery, awanse, jakikolwiek zysk. Szedł, bo etos służby Rzeczpospolitej był dla tamtych ludzi najważniejszy. To, że dzisiejsza młodzież próbuje odnajdywać w żołnierzach 1939 roku, AK, NSZ, Żołnierzach Wyklętych swój punkt odniesienia, jest bardzo cenne. Pamiętać też trzeba o tym, że to, co my zbudujemy, trzeba przekazać naszym następcom, tak żeby ten ciąg pokoleń trwał. Tylko to, co będziemy tworzyć, musi być zbudowane na wartościach bliskich rówieśnikom majora Kowalskiego – uważa Jan Józef Kasprzyk.
Nowym zadaniem, jakie stoi przed Urzędem do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych jest wsparcie działaczy opozycji antykomunistycznej. – Czyli pomoc tym, którzy po 1956 roku podnieśli sztandar niepodległości, walcząc o wolność. W parlamencie trwają prace nad ustawą, mającą zrównać ich w uprawnieniach z kombatantami. Bo Polska nie odzyskałaby niepodległości, gdyby nie działacze opozycji, drukarze, ci, którzy roznosili ulotki, walczyli w „Solidarności”, Konfederacji Polski Niepodległej, „Solidarności Walczącej” i innych formacjach. Oni nie podjęli walki zbrojnej, ale przejęli od wcześniejszego pokolenia sztandar niepodległej Polski – stwierdził szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.
Zdaniem Jana Józefa Kasprzyka uchwalenie tej nowelizacji, wraz z podpisaniem przez prezydenta ustawy dezubekizacyjnej, oznaczać będzie koniec relatywizowania historii Polski po 1945 r. – Czas stwierdzić, że ten, kto stał po stronie dobra, prawdy i niepodległości, czyli Żołnierze Wyklęci i działacze opozycji antykomunistycznej, mieli rację, a ci, którzy stali pod drugiej stronie, służyli kłamstwu, Kremlowi, siłom niewolącym naród polski. I związku z tym ustawa dezubekizacyjna, wraz z nowelizacją ustawy o działaczach opozycji antykomunistycznej, pokaże, że sprawiedliwość dziejowa istnieje, że historia przyznaje rację osobom walczącym o niepodległość.
ToNie / opr. ToMa
Fot. Mirosław Trembecki
Czytaj też: Bohater kampanii wrześniowej obchodzi setne urodziny