Kontrowersje wokół programu oddłużenia lokatorów mieszkań komunalnych

mieszkan

Ważą się losy programu oddłużenia lokatorów mieszkań komunalnych w Lublinie. Kolejna wersja programu budzi spore kontrowersje.

Swoją negatywną opinię wyraziła Lubelska Akcja Lokatorska oraz Rada Dzielnicy Tatary. W tej dzielnicy znajduje się 20 procent miejskich zasobów komunalnych.

– Zadłużonych jest 6 tysięcy z 9 tysięcy naszych lokatorów – przyznaje dyrektor ZNK Henryk Łacek. – W tej chwili jest to ok. 100 milionów złotych zadłużenia podstawowego plus 100 milionów odsetek. Trzeba to ściągać i windykować od wierzycieli. Chcemy wprowadzić restrukturyzację zadłużenia, polegającą na tym, że najemcy mogą spłacić część zadłużenia w ratach lub jednorazowo i spłacając przez 5 lat regularnie czynsz, po tym okresie reszta będzie im umorzona.

– Chcemy, żeby ten program był oparty na rzetelnej analizie, czyli sprawdzeniu ile osób jest w jakiej sytuacji – mówi Kinga Kulik z Lubelskiej Akcji Lokatorskiej. – Żeby spłacić takie 50-tysięczne zadłużenie, trzeba mieć 360 złotych na samą ratę w tym korzystniejszym wariancie plus jeszcze płacić na bieżąco czynsz. Pytanie podstawowe – ciągle to samo – brzmi: do kogo skierowany jest ten program?

– Nasza propozycja jest taka, żeby w stu procentach oddłużyć tych, którzy spełniają kryteria do otrzymania dodatku mieszkaniowego – mówi przewodniczący Rady Dzielnicy Tatary Józef Nowomiński. – To jest stosunkowo niewielka grupa, zaledwie ok. 1400 lokatorów z mieszkań komunalnych.

– To jest niemożliwe – mówi Henryk Łacek. – Byłoby to nieuczciwe w stosunku do pozostałych mieszkańców, którzy płacą systematycznie i do mieszkańców Lublina, którzy utrzymują tych niepłacących.

– To jest podstawowe pytanie, dlaczego nie płacą – zauważa Józef Nowomiński. – W dużej mierze dlatego, że są biedni, że ich nie stać na tak wysokie czynsze, jakie są w lokalach komunalnych. Taki czynsz kosztuje 6 złotych 35 groszy z metra kwadratowego. Ten poziom opłat czynszowych jest wysoki i niektórzy po prostu tego ciężaru nie są w stanie udźwignąć.

– Nie ma tłumaczenia lokatorów, bo większość z tych, którzy mają długi, chowają głowę w piasek. Nie przychodzą do nas, nie odbierają listów i wezwań – dodaje Henryk Łacek. – Największy dłużnik to osoba, która ma ok. 400 tysięcy zadłużenia.

– Miasto powinno im pomóc – mówi Józef Nowomiński. – Tą pomocą byłoby całkowite oddłużenie i wyprowadzenie ich na ścieżkę spłacania bieżących opłat. Jeżeli tego oddłużenia nie dostaną, nigdy nie będą w stanie wyjść z tego zadłużenia. Kiedyś to trzeba rozwiązać.

– Myślę, że jeżeli ktoś zapłaci 30% zadłużenia i do 2022 roku będzie systematycznie płacił, to nie wpadnie już w pętlę zadłużenia. Natomiast trudno mi powiedzieć, jaki procent tych ludzi to będzie. Myślimy, że ok. 20-30% zadłużonych zdecyduje się na takie rozwiązanie.

Dziś w sprawie programu działacze Lubelskiej Akcji Lokatorskiej będą rozmawiać z klubem radnych PiS w radzie miasta. Swoje wątpliwości co do programu wyraził już radny Marcin Nowak z koalicyjnego klubu Wspólny Lublin. Proponuje on, aby zachęcać dłużników do spłaty tym, że po wyjściu na prostą będą mogli stać się właścicielami mieszkań.

Głosowanie nad programem odbędzie się w przyszły czwartek.

PaSe

Fot. archiwum

Exit mobile version