Najprawdopodobniej w niedzielę, 8 stycznia w Hucie Pieniackiej na Ukrainie został zniszczony pomnik upamiętniający Polaków, ofiary ukraińskich nacjonalistów z SS Galizien. Obelisk z nazwiskami pomordowanych wraz z kamiennym krzyżem został wysadzony w powietrze, a na pozostałościach umieszczono symbole SS oraz barwy UPA.
– Mamy do czynienia z sytuacją dramatyczną, ale która nie jest czymś nadzwyczajnym, jeżeli chodzi klimat relacji polsko-ukraińskich – mówił na antenie Radia Lublin, prof. Włodzimierz Osadczy z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, pełnomocnik wojewody lubelskiego ds. relacji z Ukrainą.
Klimat ten dotyczy przede wszystkim nie relacji oficjalnych, a nastrojów społecznych, zwłaszcza na Ukrainie. – Jest źle. Napięcie rośnie. Coraz częściej wybucha właśnie w taki sposób albo poprzez skandaliczne wypowiedzi bądź innego rodzaju wybryki. Dramatyzm relacji oddają też opowieści polskich działaczy kościelnych, którzy pracują obecnie na Ukrainie. Media zwracają na nie małą uwagę. Chciałbym tu chociażby nawiązać do wypowiedzi arcybiskupa lwowskiego Mieczysława Mokrzyckiego, który mówił o dyskryminacji Kościoła katolickiego w tym kraju. Nie odbiła się ona żadnym echem ani w polskich środowiskach kościelnych, ani politycznych.
– Od dwudziestu lat bardzo aktywnie działam na rzecz pojednania polsko-ukraińskiego. Nie ma innej możliwości niż pojednać się, współpracować, działać dla przyszłych pokoleń. Ale to pojednanie jest możliwe tylko na bazie prawdy. A ona jest jedna. Stoją za nią fakty. A obelisk w Hucie Pieniackiej był jednym z pomników ludobójstwa, dokonanego na Polakach – stwierdził drugo gość Debaty Radia Lublin, Zbigniew Wojciechowski, prezes Stowarzyszenia „Wspólne Korzenie”
Jak nasi goście oceniają reakcję strony ukraińskiej i polskiej na ten akt skrajnego wandalizmu?
– Odpowiedź na to wydarzenie nie jest adekwatna. Dotyczy to przede wszystkim stosunku władz Rzeczypospolitej do zjawiska nacjonalizmu ukraińskiego i działań zmierzających do zabezpieczenia społeczeństwa polskiego przed tym niebezpieczeństwem. Myślę o wstrzymanym głosowaniu na temat nowelizacji ustawy o IPN-ie, przewidującej karanie banderyzmu w Polsce. Interwencje strony ukraińskiej, która w sposób jawny gloryfikuje ideologię nacjonalizmu, są skuteczne. Ideologia ta nie jest udziałem tylko skrajnych ugrupowań – „straszaków”, jakie od czasu do czasu pojawiają się w naszych mediach – ale także władz państwowych. Stała się ideologią obowiązującą na Ukrainie – stwierdził profesor Osadczy.
Nieco inaczej sprawę widzi Zbigniew Wojciechowski. – Bardzo dobrze, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy odcięło się od tego haniebnego czynu. Dobrze też, że gubernator obwodu lwowskiego zadeklarował, iż pomnik ten zostanie odbudowany. Jednak chciałbym powiedzieć, gwoli prawdy, że znaki pozostawiane na pomniku są w kolorach Ukrainy. Wydaje mi się, ze jest to prowokacja. Logika nakazuje wręcz, żeby ten wątek sprawdzić.
Profesor Osadczy przyznaje, że istnieje taka możliwość. Kto więc mógł stać za taką prowokacją? – Nie musimy długo szukać. Odpowiedź jest jednoznaczna. Media polskie i ukraińskie obarczają odpowiedzialnością „zimnego czekistę” Putina. Nie wykluczam tego. Natomiast nikt nie mówi o tym, że ten pomnik strasznie „uwierał” nacjonalistów ukraińskich, że obchody uroczystości upamiętniające ofiary ludobójstwa w Hucie Pieniackiej były dość często zakłócane przez rozjuszoną „tłuszczę”. Przy szukaniu sprawców zburzenia obelisku trzeba więc brać pod uwagę też wątek oczywisty, związany z działaniami ukraińskich nacjonalistów. Przecież wcale nie muszą one być racjonalne. Na Ukrainie sporo jest emocji. Film „Wołyń” i uchwała wołyńska wywołały ich w tym kraju naprawdę dużo; spowodowały jednoznaczną postawę antypolską w różnych środowiskach.
ToNie/ opr. ToMa
Na zdj. od lewej Zbigniew Wojciechowski i Włodzimierz Osadczy /fot. archiwum
Czytaj też: Konsul Ukrainy o zniszczeniu pomnika pomordowanych Polaków: Tego dokonali wrogowie Polaków i Ukraińców