W lubelskich sądach brakuje rąk do pracy. Dotyczy to niemalże całego okręgu lubelskiego. Łącznie wolne są 24 stanowiska sędziowskie. Do tego należy doliczyć 29 osób, które w 2017 nabędą prawda do emerytury. Problem dotyczy jednak nie tylko województwa lubelskiego, ale całej Polski. A wszystko przez opieszałość Ministerstwa Sprawiedliwości.
Przyczyny tak dużej ilości wolnych etatów są różne: awans sędziego do innego sądu, delegacja do Ministerstwa Sprawiedliwości czy przejście w stan spoczynku.
Sytuacja ta poważnie rzutuje na funkcjonowanie sądów w naszym regionie. Działają wolniej, a wielu sędziów jest obłożonych dużą ilością spraw.
– Te 24 etaty to tyle samo sędziów, ilu pracuje w trzech małych sądach rejonowych razem wziętych albo niewiele mniej niż orzeka w sądzie w Białej Podlaskiej – informuje rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie, Dariusz Abramowicz. – Dodatkowi sędziowie na pewno by się przydali. – Sędziowie mają określone limity orzecznicze. Nie są w stanie obsłużyć więcej spraw. To rodzi oczywiście pewne problemy w orzekaniu w sprawach, które do tej pory przynależały do sędziów, którzy zwolnili etaty.
Dodatkowo jeden z bardziej doświadczonych sędziów w Sądzie Okręgowym w Lublinie przechodzi od 1 lutego 2017 r. do Ministerstwa Sprawiedliwości. Chodzi o Mirosława Styka, który orzeka w IV wydziale karnym. – Przyznaję, że to dla nas pewien kłopot – mówi Dariusz Abramowicz. Jak wyjaśnia, sędzia Styk prowadzi obecnie 6 spraw. Jeżeli nie zdąży ich zakończyć, przejmą je inni sędziowie, którzy będą się nimi musieli zająć od początku.
Prezesi sądów nie mogą jednak obsadzić wolnych stanowisk. Zanim to zrobią, odpowiednie obwieszczenie w „Monitorze Polskim” musi umieścić Ministerstwo Sprawiedliwości. Takiego obwieszczenia jednak jak na razie brak. Stąd prezesi sądów mają związane ręce.
– Działanie resortu sprawiedliwości jest dla nas niezrozumiałe – mówi rzecznik prasowy Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”, Bartłomiej Przymusiński. – W skali kraju powinno być 10 tys. sędziów, natomiast okazuje się, że ponad 500 etatów, na które zabezpieczono środki w budżecie państwa, nie jest obsadzonych. To wpływa na to, że sprawy w sądach trwają dłużej. Tych 500 brakujących sędziów mogłoby załatwić kilkaset tysięcy spraw rocznie.
Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia” chciało w tej sprawie spotkać się z ministrem sprawiedliwości. Jak na razie te próby nie przyniosły żadnych rezultatów.
MaTo / opr. ToMa / MatA
Fot. archiwum