Mimo mrozu dworzec PKP w Zamościu wciąż pozostaje zamknięty.
Prezydent miasta nie pozostawia złudzeń – stan techniczny obiektu nie pozwala na jego użytkowanie. Do czasu remontu podróżnym jadącym do Lublina, Rzeszowa czy Szczecina musi wystarczyć… termos z gorącą herbatą i peronowe wiaty.
– Oczywiście, że powinien być dworzec, bo ludzie tu przyjeżdżają. Jeżdżą przecież szynobusy – mówi mieszkanka Zamościa.
Temat ten pojawił się na ostatniej sesji rady miasta za sprawą posła Sławomira Zawiślaka.
– Wydaje mi się, że miasto Zamość kupując ten dworzec od spółki PKP zawarło umowę, że obiekt będzie służył podróżnym i mieszkańcom naszego miasta. Według mnie jest to formalne zobowiązanie. Trzeba się dogadać z PKP PLK, które przez pół roku przed sprzedażą otwierało i zamykało drzwi tej poczekalni. W okresie zimowym musimy podróżującym udostępnić to pomieszczenie. Myślę, że to nie byłby duży wysiłek organizacyjny – mówi Zawiślak.
Zamojski dworzec kolejowy jest zamknięty na cztery spusty, mimo panujących w ostatnim czasie mrozów.
– Dworzec jest własnością miasta. Kupiliśmy go w stanie nienadającym się do użytku. Nie będziemy z własnych środków remontować go dla potrzeb PKP. Musimy na takie działanie pozyskać środki zewnętrzne. Jak tylko się uda, to wtedy rozpoczniemy modernizację. To nie jest tak, że miasto nie zrobiło remontu. To PKP zostawiło to w takim stanie, ponieważ nie dbało o swój majątek. Odnowienie zabytkowego obiektu to nie są setki tysięcy, tylko miliony złotych. Miasto nie ma interesu, żeby wykonywać remont dla potrzeb przewoźnika – mówi prezydent miasta Andrzej Wnuk.
Umowę na zakup obiektu negocjował jeszcze poprzedni prezydent. Miasto zapłaciło za niego PKP ponad 160 000 złotych.
MLac
Fot. archiwum