Zbigniew Wojciechowski i Michał Jaros o sytuacji w polskiej armii

01 335

W ubiegły weekend witaliśmy żołnierzy amerykańskich, którzy przyjechali do Polski, by u nas stacjonować. W Lublinie odbył się piknik, pokaz zabytkowych pojazdów wojskowych, zagrała orkiestra… O sytuacji w polskiej armii Stefan Sękowski rozmawiał z posłem Nowoczesnej Michałem Jarosem oraz wiceprzewodniczącym rady krajowej Polski Razem Zbigniewem Wojciechowskim (na zdj.).

– Polski naród czekał kilkadziesiąt lat na przybycie amerykańskiego wojska – mówił wiceprzewodniczący rady krajowej Polski Razem Zbigniew Wojciechowski. – To wojsko miało wyzwalać nas spod bolszewickiej okupacji, która niosła tzw. „wolność” ze wschodu, która okazała się wolnością krwawą. Te oczekiwania i ich spełnienie było zawsze w polskim narodzie ogromne. To dobrze, że jest taki marketing, który mówi o tym, co ci Amerykanie będą robić w Polsce. Wśród piętnastu miast wojewódzkich zaprezentowano na telebimach przybycie i powitanie naszych sojuszników w NATO.

– Na naszych oczach dochodzi do swoistego nowego rozdziału na świecie – mówił poseł Nowoczesnej Michał Jaros. – Współczesne czasy charakteryzują się tym, że dochodzi do pewnego przewartościowania sojuszy. Widać to choćby po retoryce prezydenta Trumpa, który mówi, że NATO jest tworem przestarzałym. Jest to sygnał, że będzie poszukiwanie nowych sojuszników, dlatego, że Stany Zjednoczone mają dzisiaj główną rozgrywkę polityczną i gospodarczą z Chinami, w związku z czym będą szukali partnerów do tej rozgrywki. Jestem tym faktem przerażony. Proszę zwrócić uwagę, że partnerem, który mógłby zagrać w kontrze do Chin jest Rosja, która jest bardzo zagrożona, dlatego, że przez granicę rosyjską przechodzi wiele tysięcy Chińczyków, którzy uciekają w poszukiwaniu nowego, lepszego życia i w jakimś stopniu zasiedlają Rosję. Rosja też czuje zagrożenie ze strony Chin. A jeżeli dwóch partnerów dogaduje się, powstaje pytanie: jaką rolę ma mieć Polska? Oczywiście cieszymy się, że żołnierze amerykańscy są w Polsce, natomiast nie jest to jakiś bardzo poważny sygnał, że Stany Zjednoczone będą z nami. Poczekajmy na pierwsze decyzje prezydenta Trumpa.

– Te relacje braterstwa broni trwają między Polakami a Amerykanami już 239 lat – mówił Zbigniew Wojciechowski. – Ważne jest, że to nastawienie narodu polskiego do Amerykanów jest tak bardzo pozytywne. Ta brygada, która docelowo ma liczyć 4,5 tysiąca żołnierzy to nie jest dużo. W Polsce mają być dwa bataliony, czyli ok. 1,5 tysiąca żołnierzy. To niewiele, ale jest tu pewna symbolika. Jest to demonstracja pewnej siły, pokazanie jedności w Pakcie Północnoatlantyckim, jak również działanie profilaktyczne: gdyby Rosji zachciało się zaatakować Polskę lub inny kraj, który jest w Pakcie, to sojusznicy – głównie Stany Zjednoczone – przyjdą z pomocą, bo na pewno ta jedna brygada na wschodniej flance nie da rady.

– W 1939 roku mój dziadek służył w XIV pułku piechoty, który też myślał, że po kilku dniach nadejdą posiłki z Francji i Wielkiej Brytanii, a wojna zakończy się po kilku dniach z korzyścią dla Polski. Różnie bywa z sojuszami – stwierdził Michał Jaros. – Zobaczymy co zaproponuje prezydent Trump – nie tylko retorycznie, ale i w czynach. Jeśli zaś chodzi o wyposażenie i polskie wojsko – siła tkwi w rezerwach. Musimy się skupić na przeszkoleniu rezerwy. Jestem z rocznika ’81 i nie przeszedłem żadnego przeszkolenia wojskowego, chociaż mam kategorię A. I to jest problem polskiej armii, że nie mamy rezerw. Jeśli chodzi o sprzęt – karygodne jest to, co się stało w kontekście przetargu na Caracale. Po 10 latach odstępujemy od dobrych propozycji ze strony Francuzów. Konsekwencje błędów, jakie popełnia minister Macierewicz, będą w następnych latach.

– Cena zakupu Caracali była zdecydowanie większa jeżeli chodzi o Polskę, niż do innych krajów, które ten sprzęt zakupiły – zauważył Zbigniew Wojciechowski. – Są również plusy i minusy Caracali w innych wymiarach. Dziś spotkałem się z prezesem PZL Świdnik, który powiedział, że sytuacja w zakładach jest bardzo dobra, mają dużo zamówień, a jeśli uda się wygrać przetarg, to będzie to dodatkowy bodziec i potrzeba zatrudnienia następnych ludzi. A specjalistów w naszym regionie jest bardzo dużo. Uważam, że nasza armia zaczęła się wreszcie modernizować. Niestety wcześniej nie było to zauważalne, więc bardzo dobrze, że rząd pani premier Beaty Szydło wreszcie postawił na odnowienie i zbudowanie silnej, choć niewielkiej, armii.

– Polska armia jest modernizowana od wielu lat. Przez ostatnie kilka lat mamy armię zawodową, nie mamy poboru. Do tego trzeba rezerw, ale w trochę innym wymiarze, niż proponuje minister Macierewicz, ponieważ on proponuje partyzantkę, do której – mam nadzieję – nigdy nie dojdzie – dodał Michał Jaros. – Zanim ktoś przekroczy polskie granice, to przede wszystkim wystraszy się nie Amerykanów, a polskiej armii – dobrze zorganizowanej, wyszkolonej i wyposażonej. Ten proces następuje od wielu lat. To nie jest kwestia tego, że przyszła pani premier Szydło i pan minister Macierewicz i nagle polską armię uzdrowili.

SęK

Fot. archiwum/ Łukasz Rajchert (wikipedia.org)

Exit mobile version