Sąd Rejonowy w Chełmie zajmuje się sprawą byłego komendanta wojewódzkiego Milicji Obywatelskiej w tym mieście, Henryka K.
– Oskarżyliśmy go o zbrodnie komunistyczne, stanowiące jednocześnie zbrodnie przeciwko ludzkości – mówi naczelnik pionu śledczego Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Lublinie Jacek Nowakowski. – Nie mamy najmniejszych wątpliwości, co do jego winy. Polegała ona na tym, że w okresie od 12 do 16 grudnia 1981 r. wydał 68 decyzji o internowaniu, powołując się każdorazowo na dekret o ochronie bezpieczeństwa państwa i porządku publicznego, w sytuacji gdy ten akt prawny nigdy nie został opublikowany i wedle powszechnie uznanych zasad prawnych nigdy nie obowiązywał. Nie mamy wątpliwości, że Hnryk K., wykonując rozkazy, przekroczył swoje uprawnienia i bezprawnie pozbawił wolności 68 osób.
14 lutego w sądzie miało się odbyć posiedzenie przygotowawcze w sprawie Henryka K. Jednak je odroczono, bo oskarżony nie pojawił się na sali rozpraw. – Brak też było wiadomości o doręczeniu do niego zawiadomienia o rozprawie. Jet to przeszkoda, która nie pozwala sądowi na przedsięwzięcie jakichkolwiek kroków w danej sprawie – poinformował rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie, Dariusz Abramowicz,
– Były komendant ewidentnie unika odpowiedzialności – mówi jeden z internowanych w stanie wojennym, Tadeusz Pyrtak. Jak stwierdził, oczekuje on sprawiedliwości i niczego więcej. – Jeżeli nie będziemy jej dochodzili, to kaci będą się w dalszym ciągu czuli nieosiągalni.
– Chodź do osądzenia Henryka K. jeszcze daleka droga, to postawienie go przed sądem to prawdziwy krok milowy – uważa Mieczysław Ryba, kierownik Katedry Historii Systemów Politycznych XIX i XX wieku Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. – To już jest coś. Bo mamy jasny sygnał o nieprzedawnialności zbrodni komunistycznych nie tylko w teorii, ale i w praktyce. Ich ofiary mogą zobaczyć, że nie jest tak, iż III Rzeczpospolita zapomina o tego typu przestępstwach. Bo nierozliczone zbrodnie z tamtych czasów zawsze się będą mścić i ciążyć na dzisiejszym życiu społecznym.
Henryk K. nie przyznał się do winy. W prokuraturze zeznał, że wykonywał jedynie rozkazy przełożonych. Najbliższe posiedzenie w sprawie oskarżonego odbędzie się w marcu tego roku.
Byłemu komendantowi grozi do 10 lat więzienia.
MaTo / opr. ToMa
Fot. archiwum