Czy mająca powstać sieć szpitali, czyli kompleksowa opieka nad pacjentem, będzie rozwiązaniem dla ciągle niedomagającej polskiej służby zdrowia? To pytanie od dłuższego czasu stawiają sobie politycy i lekarze. Minister Konstanty Radziwiłł przekonuje, że to będzie doskonałe rozwiązanie, a opozycja krytykuje ten pomysł.
– Kompleksowość i opieka skoordynowana to bardzo dobre rzeczy, bo pacjent powinien czuć się bezpiecznie i w takim systemie tak by się czuł. Wychodząc ze szpitala ma wszelkie dalsze usługi w jednym miejscu, wie, do kogo ma się zwrócić – mówił na antenie Radia Lublin dr Marek Domański ze Szpitala Neuropsychiatrycznego w Lublinie. – To jest powrót do dawnego pomysłu, ale czy zaproponowany model jest dobry? To zupełnie inna kwestia. Myślę, że gdyby tak było, to pewnie wczoraj na obradach Rady Ministrów ten projekt by się pojawił. Głosów przeciwnych temu sposobowi realizacji jest sporo.
Dr Domański, zastępca dyrektora ds. lecznictwa Szpitala Neuropsychiatrycznego zaznaczył, że szpitale psychiatryczne nie znajdują się w sieci: – Psychiatrii nie ma, ona zniknęła. Podejrzewam, że wiem z czego to wynika – z tego, że narodowy program ochrony zdrowia psychicznego zakłada, że szpitale psychiatryczne będą w sposób naturalny ograniczane, ale to jest proces na kilkadziesiąt lat.
Resort zdrowia mówi, że opieka nad pacjentem będzie lepsza i całościowa, opozycja natomiast – że będzie bardzo trudno dostać się do lekarza specjalisty.
– Jeśli wypadnie część jednostek ochrony zdrowia, szczególnie tych wysoce specjalistycznych, to jest obawa, że dostęp do pewnych specjalistów będzie utrudniony. Szpitale wysokospecjalistyczne będą konkurować o niewielką pulę pieniędzy, która będzie finansowała te jednostki poza siecią. Jeśli nie dostaną odpowiednich pieniędzy, ograniczą usługi. Tu jest mnóstwo wątpliwości. Myślę, że takie eksperymenty należałoby weryfikować na jakiejś grupie, co dałoby obraz praktyczny. Najpierw pilotaż, sprawdzenie jak coś funkcjonuje, następnie poprawianie złych rzeczy i ewentualne zmiany.
W myśl nowych założeń finansowanie ma być oparte przede wszystkim na ryczałtowaniu. Opozycja twierdzi, że przyszłość wielu szpitali – szczególnie tych mniejszych – stanie pod dużym znakiem zapytania.
– Finansowanie oparte jest na 2014 roku. W tej chwili realia są nieco inne. Niektóre jednostki, szpitale w negocjacjach na 2016 rok miały więcej pieniędzy, więc to też spowoduje pewne ograniczenia. Poza tym, do tej pory rozliczaliśmy się ze świadczeń zdrowotnych, czyli z tego, co zrealizowaliśmy. Nie sądzę, aby ryczałt z 2014 roku rozwiązał problem nadwykonań.
Jak w tym wszystkim ma się odnaleźć pacjent?
– Nie chciałbym, żebyśmy epatowali jakimś wielkim zagrożeniem. Wręcz przeciwnie, uważam, że powinniśmy spokojnie na to wszystko poczekać. Uważam, że tak czy inaczej pacjenci nie zostaną bez pomocy. Obowiązują nas pewne standardy ogólnoświatowe i etyczne – musimy pomagać pacjentom wymagającym pomocy w stanach zagrożenia życia, wymagających pomocy doraźnej. Wierzę w to, że ten system, który został w tej chwili lekko wstrzymany, będzie jeszcze modyfikowany na podstawie głosów z zewnątrz – zaznaczył dr Domański.
WB (opr. DySzcz)
Fot. Weronika Pawlak