Jest przetarg na zakup śmigłowców dla polskiej armii. Zgodnie z komunikatem na stronie Inspektoratu Uzbrojenia, MON chce kupić 16 maszyn. Resort ogłosił rozpoczęcie negocjacji z trzema wykonawcami, którzy już wcześniej złożyli oferty wstępne na dostawy ośmiu śmigłowców zdolnych do prowadzenia przez wojska specjalne misji poszukiwawczo-ratowniczych w warunkach bojowych oraz ośmiu maszyn przeznaczonych do zwalczania okrętów podwodnych z jednoczesną zdolnością do prowadzenia misji ratowniczych na morzu.
– Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, że ten przetarg wreszcie nabierze tempa i ruszą rozmowy. Mamy nadzieję, że nasza firma będzie w stanie zaoferować takie maszyny, które spełnią wymagania armii. A co za tym idzie dostaniemy kontrakty – powiedział na antenie Radia Lublin Tomasz Kasperski, wiceprzewodniczący Komisji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” WSK „PZL-Świdnik”. – Teraz możemy przystąpić do przetargu z otwartą przyłbicą. Nie jesteśmy wykluczeni już na starcie przez jakieś dziwne zapisy. W przypadku śmigłowca przeznaczonego do zwalczania okrętów podwodnych zaproponowaliśmy AW 101. To duża maszyna. Używają jej m.in. marynarka włoska i angielska. Jeśli chodzi o helikopter dla wojsk specjalnych zaoferujemy AW 149, który startował w poprzednim przetargu na śmigłowiec wielozadaniowy – dodaje.
– Śmigłowiec AW 149 to nowoczesne rozwiązanie stanowiące przyszłość. To maszyna, która bez modernizacji może służyć 20-30 lat. Nie jest wprawdzie jeszcze sprawdzona w boju, ale nie chodzi chyba o to, żeby śmigłowiec był postrzelany i dziurawy, ale by był nowoczesny. Na bazie tej maszyny Włosi przystąpią do konstrukcji nowego helikoptera szturmowego. Są plany, żeby rząd polski wspólnie w rządem włoskim pracował nad tym rozwiązaniem.
Z kolei AW 101 jest produkowany cały czas. Komponenty do niej są od kilku wytwarzane w Świdniku i ilość tych elementów rośnie. Przy ośmiu helikopterach nikt raczej nie postawi u nas linii produkcyjnej, natomiast montaż końcowy może wchodzić w grę – o proponowanych przez Świdnik śmigłowcach opowiada Tomasz Kasperski.
Zamieszanie związane z zakupem helikopterów dla polskiej armii ciągnie się od kilku lat. – Już od początku poprzedniego przetargu podnosiliśmy sprawę, że wybór jednej platformy śmigłowcowej jest nielogiczny, ponieważ ciężko będzie zastąpić helikoptery, którym powierza się tak różne zadania. W związku z tym maszyny powinny być bardzo różne. Nie można kupować np. śmigłowca do zwalczania okrętów podwodnych, który jest dużą maszyną, wyposażoną specjalnie, a zawiązku z tym bardzo drogą, a jednocześnie za te same pieniądze kupować helikopter, który będzie tylko transportowy – uważa nasz gość. Krytykuje też zdecydowanie wyniki poprzedniego przetargu. – Zakup 50 Caracali za ponad 13,3 mld zł to był chyba rekord świata. Bo za taką cenę nikt na świecie nie kupił tych maszyn. Wszędzie były oferowane dużo taniej.
Wiceminister obrony narodowej Bartosz Kownacki zapowiada, że być może wkrótce dojdzie do kolejnego przetargu, tym razem na śmigłowce transportowe. – Będziemy w nim startowali z AW 149. To jest wielofunkcyjna maszyna. Poza tym to przyszłość dla naszego zakładu. Mamy obietnicę, że ten helikopter będzie produkowany u nas, nie tylko na potrzeby polskiej armii, ale też jeżeli pojawią się zapotrzebowania ze strony innych państw. Ta produkcja to tysiące miejsc pracy, nie tylko w naszym zakładzie, ale także u polskich kooperantów – stwierdza Kasperski.
JB / IAR / opr. ToMa
Na zdj. od lewej Jacek Bieniaszkiewicz i Tomasz Kasperski, fot. ToMa