George Michael przed śmiercią chciał wrócić na scenę. Nile Rodgers zdradził, że gwiazdor planował wielki come back. Wokalista, który zmarł 25 grudnia 2016 roku, pracował nad nową płytą. Zaledwie dwa dni przed śmiercią, wspierał go w studiu m.in. muzyk The Chic.
– Pracowałem z George’em Michaelem – wspomina Rodgers. – Byłem tam 23 grudnia, żeby zająć się remiksem jednej z piosenek, którą szykował. George Michael kręcił też film, bo planował wielki come back. Nadal nie wysłuchałem demo tego, co zrobiłem. Chciałem, żeby on tego posłuchał.
– Dostałem później od niego SMS: „Nile, pogadamy jutro” – dodał. – W Boże Narodzenie, zamiast SMS-a, dostałem alert, że George Michael nie żyje.
George Michael zmarł w swoim domu. Powodem była niewydolność serca. Miał 53 lata.
Anglik naprawdę nazywał się Georgios Kyriacos Panayiotou. Zasłynął występując w duecie Wham!, który współtworzył z Andrew Ridgeleyem. Wśród hitów formacji były „Wake Me Up Before You Go-Go”, „Everything She Wants” czy „Careless Whisper”. Solową karierę zaczął w drugiej połowie lat 80. Jego najważniejsze dzieła to „Faith” i „Listen Without Prejudice Vol. 1”. Płyty muzyka rozeszły się w nakładzie ponad 100 milionów egzemplarzy.
Nile Rodgers to jeden z najbardziej wpływowych producentów muzycznych. W ciągu niemal czterdziestoletniej aktywności współpracował m.in. z Davidem Bowiem, Madonną oraz Grace Jones. Przypomniał o sobie za sprawą krążka „Random Access Memories” Daft Punk z 2013 roku. Można go też usłyszeć na wydanych w 2015 roku płytach Bryana Ferry, „Avonmore” czy Duran Duran, „Paper Gods”.
(megafon.pl / George Michael fot. Sony BMG)