Na 200 milionów złotych opiewają długi mieszkańców lokali komunalnych w Lublinie. Według szacunków Zarządu Nieruchomości Komunalnych w Lublinie czynszu nie płaci ponad cztery i pół tysiąca osób. Problem miał rozwiązać program oddłużeniowy, który z czasem stał się jednak kością niezgody.
W tej sprawie rozmawiali 23 lutego w Trybunale Koronnym w Lublinie urzędnicy, działacze społeczni, przewodniczący rad dzielnic i mieszkańcy.
Przygotowany przez Zarząd Nieruchomości Komunalnych miałby dać lokatorom dwie drogi wyjścia z zaległości czynszowych. W pierwszym wariancie umorzono by im 70% długu, o ile w ciągu 9 miesięcy spłaciliby pozostałe 30% zadłużenia. W wariancie drugim umorzeniu uległaby połowa długu. Resztę lokator musiałby spłacić w miesięcznych ratach do końca września 2022 r. Tych, którzy nie skorzystają z żadnego z wariantów, ratusz zamierza eksmitować.
Dla jednej z mieszkanek dzielnicy Tatary żadne z tych wyjść nie wchodzi w grę. – Moje zadłużenie wraz z odsetkami to prawie 72 tys. zł. Czynsz wynosi 600 zł. Renty moje i męża są zajęte przez komorników. Po opłaceniu rachunków za prąd, gaz, telewizor zostaje nam bardzo mało pieniędzy. Takim ludziom trzeba pomóc, a my nie mamy znikąd wsparcia.
– Program nie uwzględnia ludzi żyjących w skrajnej biedzie – mówi przewodniczący Rady Dzielnicy Tatary, Józef Nowomiński. – W związku z tym nasze propozycje idą w tym kierunku, żeby wprowadzić wariant oddłużeniowy, zakładający umorzenie 70% długu rodzinom, które mają status materialny kwalifikujący do otrzymania dodatku mieszkaniowego.
Z propozycją tą nie zgadza się Zarząd Nieruchomości Komunalnych w Lublinie. – Z propozycji dzielnicy Tatary wynika, że dług miałby zostać umorzony jeszcze zanim dłużnik dokona jakiejkolwiek spłaty – mówi rzecznik prasowy ZNK, Łukasz Bilik. – Nie możemy zakładać, ze lokator będzie spłacał zobowiązania, jeżeli na samym wejściu umorzymy mu 50 czy 70 procent zadłużenia. Uważam, że jest to propozycja absolutnie nie do przyjęcia.
Przygotowanym przez Zarząd Nieruchomości Komunalnych propozycjom przeciwna jest Lubelska Akcja Lokatorska. Jej przedstawiciel Bartłomiej Rzucidło stwierdza, że w programie brakuje podstawowych danych. – Dalej nie wiemy, czy osoby zadłużone na 20, 30, 60 tysięcy mają na tyle wysokie dochody, żeby móc korzystać z programu.
– Tych danych nie możemy upubliczniać – odpowiada lubelska radna Marta Wcisło. – Większość z tych osób nie życzy sobie ujawniania swych danych, a tym bardziej swoich długów.
– Lubelska Akcja Lokatorska poza krytyką nie ma nic do zaoferowania – uważa Łukasz Bilik. – Otrzymaliśmy tylko skargi, a nie dostaliśmy żadnych konstruktywnych koncepcji.
– Naszym zadaniem nie jest proponowanie rozwiązań, bo od tego są odpowiednie urzędy i instytucje. Naszym celem jest podtrzymywanie debaty na ten temat i zrobienie wszystkiego, żeby program, który zostanie uchwalony, funkcjonował realnie, a nie tylko na papierze – odpowiada Bartłomiej Rzucidło.
Przedstawiciele lubelskiego ratusza zapewniają że są otwarci na sugestie i konkretne rozwiązania związane z programem oddłużeniowym. Rozmowy wciąż trwają.
ZAlew / opr. ToMa
Fot. archiwum