II Ogólnopolski Zjazd Dzieci Żołnierzy Wyklętych rozpoczął się w Bychawie. Dzieci Żołnierzy Wyklętych są nazywani Wilczętami. W dzieciństwie i młodości płacili za swoje pochodzenie.
– To, że jesteśmy gorszym gatunkiem odczuwaliśmy właściwie na każdym kroku – mówi syn Seweryna Suchory, pseudonim Pilot, z oddziału NSZ „Cichego”, Jan Suchora. – To, że byłem nazywany potocznie „bandytą” było rzeczą normalną.
– Przyszedł czas, aby mówić o 50 tysiącach ofiar stalinowskich czasów – mówi syn Uskoka – Adam Broński. – To jest ten czas, kiedy musi się spełnić to, co jest nieuniknione. Człowiek musi wrócić z tego niebytu, na który został skazany.
Powrót z niebytu to także – zdaniem Adama Brońskiego – dalsze ekshumacje i badania szczątków Żołnierzy Wyklętych. Zdzisław Broński, pseudonim Uskok, jest prawdopodobnie pogrzebany na cmentarzu przy Unickiej w Lublinie.
Spotkanie po raz drugi zorganizował Józef Stanicki: – Poczytałem dużo o nich, poznałem ich dzieci, poznałem żyjących żołnierzy. To jest mój obowiązek.
Gośćmi honorowymi byli żołnierze niezłomni, m.in. Marianna Krasnodębska:
– Zostaliśmy wychowani w oparciu o wiarę w Boga i głęboki patriotyzm – mówiła.
Podobne wartości chcą przywoływać Wilczęta. Jan Suchora na zjazd jechał z Krakowa razem z Markiem Franczakiem, synem Lalusia. Jak mówi, między Wilczętami jest nić porozumienia: – Nadajemy na tych samych falach. Dosłownie.
To drugi Ogólnopolski Zjazd Dzieci Żołnierzy Wyklętych. Tak jak w poprzednim roku, przy pełnej sali, odbywa się w Centrum Kultury w Bychawie. Potrwa do jutra.
MaG
Fot. Magda Grydniewska