Zdaniem pszczelarzy pogarsza się sytuacja pszczół i pszczelarstwa na Roztoczu. Kraina „miodem płynąca” wyjaławia się, mniej jest sadów, ogrodów i kwiatów – a to oznacza mniej miodu. Do tego dochodzą śmiertelne dla pszczół choroby i chemizacja rolnictwa.
– Pszczelarze z Roztocza obawiają się o tegoroczny sezon, ale muszą szukać wyjścia z trudnej sytuacji – mówi pracownik Lubelskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Końskowoli, gł. specjalista ds. pszczelarstwa Henryk Skowron. – Nastroje są różne. Pszczelarze alarmują, że są bardzo duże upadki rodzin pszczelich – przyznaje.
Na Roztoczu panują warunki, które sprzyjają rozwojowi pszczelarstwa. Chodzi głównie o dużą ilość pszczelich pożytków, czyli roślin mogących dostarczyć nektaru i pyłku kwiatowego. To m.in. rzepak, gryka, lipa.
– Wokół nas zaczyna się tworzyć pustynia dla pszczół. Przyczynia się do tego m.in. wycinka miododajnych drzew: lip oraz akacji. Mamy pszczoły, mamy dobry sprzęt, a brakuje nam pastwiska dla pszczół. To problem, który będzie rzutował na przyszłe lata w pszczelarzeniu – podkreśla Janusz Czuwara, prezes Roztoczańskiego Związku Pszczelarzy w Tomaszowie Lubelskim.
– Chemizacja, choroby i brak pszczelich pożytków, czyli malejąca baza pokarmowa dla pszczół – te przyczyny problemu wymienia Marian Śliczniak (Gospodarstwo Pasieczne ULIK).
Jak rozwiązać problem? Pomocne może okazać się podniesienie wydajności pasiek poprzez utrzymywanie silnych rodzin pszczół i coroczną wymianę matek oraz korzystanie z tzw. wędrówek pszczół.
MLac
Fot. pixabay.com