„Rzeczywistość poraża”. Rodzina z małym dzieckiem wyrzucona na bruk

img 7735 4

Ta sprawa ciągnie się od kilku miesięcy. Właściciel kamienicy przy ulicy Peowiaków 4 w Lublinie, korzystając z nieobecności lokatorów jednego z mieszkań, rozpoczął remont. Pani Bernadetta wraz z konkubentem i dzieckiem zostali bez dachu nad głową.

W mieszkaniu są zerwane, podłogi i tynki. Od tego czasu oboje mieszkają u znajomych. Ostatnio konkubent zamieszkał w zdewastowanym mieszkaniu. Dziś Lubelska Akcja Lokatorska przekazała na ręce prezydenta miasta petycję z prośbą o zainteresowanie się tą sprawą.

– To pokazuje, że mamy lukę systemową – mówi Kinga Kulik z Akcji Lokatorskiej. – Urząd miasta twierdzi, że nie jest w stanie pomóc, ponieważ kamienica jest prywatna, natomiast są to nadal mieszkańcy i mieszkanki tego miasta, którzy potrzebują wsparcia. I co w tej sytuacji może zrobić urząd?

– Wsparcia od instytucji lubelskich nie ma żadnego, ani z Urzędu Miasta, z MOPR-u lub sądu. Wnieśliśmy o przywrócenie posiadania i zabezpieczanie. Sąd nie uwzględnił mojego wniosku. Złożyliśmy odwołanie – mówi pani Bernadetta.

– Państwo składają po raz kolejny informację do MOPR-u, że użytkują lokal przy Peowiaków 4 i że można ich tam znaleźć, chcąc na przykład przeprowadzić wywiad środowiskowy – dodaje Kinga Kulik. – Po raz kolejny skierują do inspektora nadzoru budowlanego prośbę o kontrolę, ponieważ wcześniej stwierdzili, że lokal nie jest użytkowany i chcą umorzyć to postępowanie. To, co będziemy dalej robić, to jeszcze prosić prezydenta Miasta Lublin, żeby pochylił się nad problemem, bo wsparło ten apel ponad 750 osób. Zwróciliśmy się również do radnych – jeden z nich, pan Marcin Nowak, złożył dzisiaj interpelację w tej sprawie.

– Mam nadzieję, że urząd miasta, w którego powinności jest podjęcie działań, te działania podejmie, bo sytuacja jest faktycznie kuriozalna – mówi Marcin Nowak. – Niski ukłon w stronę inicjatorów, że ten problem w przestrzeni publicznej został wywołany. W takich sprawach należy interweniować i działać błyskawicznie.

Wraz z Lubelską Akcją Lokatorską dziennikarze odwiedzili mieszkanie.

– Nie byłem tu wcześniej, ale widziałem zdjęcie, które niestety oddaje ten stan faktyczny, który w tym momencie obserwuje. Jest to przerażające. Ta rzeczywistość poraża. Stąd moja natychmiastowa interwencja, ale to, co widzę jeszcze bardziej wzmacnia potrzebę załatwienia tej sprawy – zaznacza Nowak.

– Bezwzględnie mamy do czynienia z bardzo trudną sytuacją – mówi Łukasz Bielik z Zarządu Nieruchomości Komunalnych. – Trudno mi w tej chwili dokładnie ocenić jakie są możliwości przydzielenia lokalu. To pozostaje w gestii Wydziału Spraw Mieszkaniowych. O ile tylko znajdzie się przydział i pani zjawi się u nas z tym przydziałem, umowa zostanie zawarta.

– Państwo mogą ubiegać się na zasadach ogólnych o wskazanie lokalu komunalnego – mówi zastępca dyrektora Wydziału Spraw Mieszkaniowych Tomasz Kępa. – Rozpoczęli starania o mieszkanie w 2014 roku i są informowani na bieżąco o zasadach i procedurach obowiązujących przy możliwości uzyskania lokalu komunalnego. Od 1 marca do końca kwietnia będą przyjmowane dokumenty w związku z tworzeniem wykazu osób, które będą mogły uzyskać mieszkanie komunalne i w tym terminie państwo powinni złożyć komplet wymaganych dokumentów.

– Pani Bernadetta złożyła podanie o mieszkanie komunalne. Wniosek będzie złożony w marcu zgodnie z procedurą naboru – dodaje Kinga Kulik.

W tej chwili w mieszkaniu przebywa tylko konkubent pani Bernadetty, jak sam mówi – żeby go pilnować, bo jest niebezpieczeństwo, że właściciel zlikwiduje odrębność lokalu wyburzając ścianę.

Nie udało nam się dziś skontaktować z właścicielem kamienicy

JZoń (opr. DySzcz)

Lubelska Akcja Lokatorska w obronie pani Bernadetty i jej rodziny, Lublin, 24.02.2017, fot. Mirosław Trembecki

Exit mobile version