Serce latającego Taifuna powstało w Lublinie

taifun 1s

W Polsce powstał wiatrakowiec z luksusowymi wnętrzami niczym w Bugatti i najwyższymi osiągami na świecie. Produkcją Taifuna, bo tak nazywa się ta maszyna, zajęła się firma Aviation Artur Trendak z Jaktorowa. Jednak serce wiatrakowca, jego silnik, to dzieło pracowników i studentów Politechniki Lubelskiej, którzy w rekordowym czasie pół roku zmodernizowali napęd maszyny.

– Współpraca została nawiązana poprzez Akademię Rolniczą, która zaczęła współpracować z zakresie możliwości wykorzystania wiatrakowca w rolnictwie. Okazało się, że pojawiła się polska firma, która jest w tej chwili czwartym producentem na świecie, zainteresowana taką współpracą. Okazało się, że mają potrzebę zmian konstrukcyjnych i opracowania nowego wiatrakowca. Potrzebowali troszeczkę mocniejszego silnika, niż ten, którym dysponowali do tej pory – powiedział Radiu Lublin profesor Jacek Czarnigowski.

– Taifun powstał dzięki dofinansowaniu unijnemu. Miał być odpowiedzią na potrzeby klientów, które były nam zgłaszane od lat. Produkujemy wiatrakowce i nasi partnerzy dokładnie mówili czego oczekują, a chcieli większej mocy i lepszej aerodynamiki. To też staraliśmy się w tym projekcie uzyskać – twierdzi Michał Trendak z Aviation Artur Trendak.

– Kilka silników na świecie stało się standardami. Latają praktycznie we wszystkich konstrukcjach, tych lekkich i ultralekkich. Jest to bardzo sprawdzone źródło napędu. Wiatrakowce mają prędkości ograniczone do stu kilkudziesięciu kilometrów na godzinę i nie przekraczają dwustu. Samoloty na tych samych silnikach zbliżają się do trzystu – zaznacza Tomasz Szczepanik z Instytutu Lotnictwa w Warszawie.

– Zlecono nam modernizację silnika Rotax 912 ULS, który ma bazowo moc stu koni mechanicznych. Do zapewniania wiatrowcowi odpowiedniego napędu konieczne było zwiększenie mocy silnika do stu czterdziestu koni i zmiana układu zasilania z gaźnikowego na wtryskowy. Udało nam się zbudować taki silnik i wykonać jeden egzemplarz na podstawie tych części, które nam dostarczono i, tych które udało nam się wykonać samodzielnie. Trafił on w tej chwili na wiatrakowiec i już jest po pierwszych lotach. Nasi partnerzy są zadowoleni – podkreśla Czarnigowski.

– Wszystkie testy obciążeniowe już były, teraz już są wykonywane testy w locie. Sprawdzamy osiągi Taifuna i porównujemy to, co wyszło wcześniej z obliczeń z tym, co faktycznie da się zaobserwować w powietrzu. (…) Będzie to produkt certyfikowany i możliwy do zarejestrowania w całej Europie, a później w większości krajów na świecie. Teraz wykonujemy ostatnie pięćdziesiąt godzin lotów testowych – mówi Trendak.

Maszyna może być wykorzystywana w rolnictwie, ale także do skanowania linii wysokiego napięcia i gazociągów. Pasjonaci latania widzą dla niej duże możliwości w celach turystycznych i biznesowych. Pierwsze Taifuny zjadą z taśmy produkcyjnej już w sierpniu tego roku. Koszt tego statku powietrznego będzie się wahał od 127 do 135 tysięcy złotych.

JSło / opr. PaW

Fot. Aviation Artur Trendak

Exit mobile version