Zgłoszenie do urzędu gminy i pięcioletni zakaz sprzedaży nieruchomości na cele gospodarcze – to założenia nowelizacji ustawy związanej z wycinką drzew na prywatnych posesjach. Zdaniem Beaty Sielewicz (na zdj.) – regionalnego dyrektora ochrony środowiska w Lublinie, która była gościem porannej rozmowy Radia Lublin, proponowane zmiany idą w dobrym kierunku.
– Podejście, które będzie polegało na tym, że obywatel będzie zgłaszał do właściwego urzędu (miasta lub gminy) swój wniosek dotyczący usunięcia drzew na jego działce i urząd będzie miał określoną liczbę dni na przeanalizowanie wniosku i ewentualnie w sytuacji znalezienia uzasadnionych powodów – wnieść zastrzeżenie do takiego wycięcia – wydaje się dosyć rozsądne, ponieważ z jednej strony daje kontrolę władzy samorządowej, która jest odpowiedzialna za środowisko przyrodnicze na terenie swojego działania, a z drugiej – upraszcza i przyspiesza procedury administracyjne dla zainteresowanych wycinką – twierdzi dyrektor. (…) Do tematu należy podchodzić zdroworozsądkowo, aby wycinki drzew (szczególnie w środowisku miejskim) nie były bezsensowne, żeby dotyczyły przypadków, kiedy jest to uzasadnione ważnymi dla ludzi względami.
Nowe przepisy wzbudziły protesty, a jeszcze niedawno wiele osób narzekało na problemy związane z biurokracją, czy to z kosztami takiej wycinki na prywatnych posesjach. – Przepisy zawsze są ważne, bo one określają zarówno zakres praw ludzi do wykonywania różnych działań – w tym związanych z drzewami, ale też zakres obowiązków. Więc jeżeli są one jasne i racjonalne, to chyba właśnie o to chodzi żeby takie były – mówi Beata Sielewicz. – W ostatnim czasie mieliśmy do czynienia z pokazywanymi przez media przypadkami głupiej wycinki o charakterze dewastacyjnym. Myślę, że to wzbudziło w ludziach takie emocje – dodaje. (…) Nikt z nas nie chciałby mieszkać w swoistej betonowo-piaskowej pustyni. Drzewa w miastach pełnią naprawdę ważne funkcje – są chociażby „ekranem” ograniczającym zapylania, czy różnego rodzaju wpływ emisji na człowieka. – Należy zastanowić się nad wycięciem każdego drzewa – kwituje dyrektor.
Obowiązujące od nowego roku przepisy wzbudziły wiele kontrowersji, dlatego posłowie chcą zmienić zapisy, by ograniczyć samowolę w usuwaniu drzew.
Projekt nowelizacji ustawy o ochronie przyrody autorstwa posłów PiS nie znajduje uznania wśród posłów opozycji. Propozycja wprowadza nowe zasady wycinki drzew na posesjach. Sejmowa komisja środowiska nie dokończyła dziś pierwszego czytania projektu. Przewodniczący komisji zarządził przerwę do następnego posiedzenia Sejmu.
Projekt przewiduje między innymi dokonanie przez gminy obowiązkowych oględzin nieruchomości, na których ma dochodzić do wycinki drzew. Poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Mieczysław Kasprzak uważa, że to kolejne obciążenie dla władz samorządowych: „To będzie dodatkowa biurokracja i ciekawe skąd wziąć na to pieniądze. Ciekawe też jakie jest stanowisko samych samorządów, to powinno być uprzednio skonsultowane. Moim zdaniem trzeba wrócić do poprzednich przepisów, a nad nowelizacją pracować powoli, analizując wszelkie za i przeciw” – twierdzi poseł ludowców.
Uwagi do projektu zgłaszało też stowarzyszenie Miasto Jest Nasze. Jego członek – Jan Mencwel obawia się, że pięcioletni zakaz zbywania nieruchomości, na której dojdzie do wycinki, nie zniechęci deweloperów do zakupu takich gruntów: „Mechanizm pięciu lat można obchodzić, my wskazywaliśmy w swojej poprawce jak temu zapobiegać. W Warszawie na cennych gruntach deweloperzy są w stanie odczekać 5 lat. Czasem czekają tyle na zapadanie się zabytków. Wówczas wycinają drzewa, odczekają 5 lat i zabudowują działkę” – tłumaczy Mencwel.
Komisja nie zgodziła się na odrzucenie projektu po pierwszym czytaniu – w tej sprawie opozycja złożyła 3 wnioski. Parlamentarzyści nie wyrazili też aprobaty dla pomysłu zorganizowania w Sejmie wysłuchania publicznego projektu.
Projekt PiS zakłada wejście w życie nowych przepisów 14 dni po publikacji w Dzienniku Ustaw.
ToNie / IAR / opr. SzyMon