Eksperci o niespodziewanych atakach. Czas się przyzwyczaić?

police officer 111115 960 720 1

Organizacja Państwo Islamskie przyznała się do wczorajszego (22.03) zamachu w centrum Londynu. Na moście w pobliżu parlamentu mężczyzna najpierw starał się rozjechać osoby, które szły chodnikiem. Potem usiłował wjechać na teren parlamentu. Zginęły cztery osoby, w tym zamachowiec.

Do szpitali przewieziono dwunastu obywateli Wielkiej Brytanii, trzy osoby w z Francji, dwie z Rumunii, dwie z Korei Południowej, Niemca, Irlandczyka, Chińczyka, Włocha, dwóch Greków i także Polaka.

Jak Brytyjczycy zareagowali na te wydarzenia?

– Wydaje mi się, że należałoby zacytować tu wypowiedź May, która powiedziała, że „tu jest Londyn i cokolwiek nam zrobicie, nadal będziemy pić herbatę”. Ten zamach nie złamie ani Wielkiej Brytanii, ani Londynu. Obrazy, które mnie najbardziej poruszyły, to londyńczycy, którzy z miejsca i wielką odwagą pomagali ofiarom zamachu. Wiceminister Spraw Zagranicznych Tobias Ellwood nie zważając na wszelkie zagrożenia, jako pierwszy ruszył ratować życie rannego policjanta. Zdjęcie, które obiegło media i polską prasę, gdzie widzimy polityka umazanego krwią będzie dla mnie symbolem wczorajszego dnia – powiedział Radiu Lublin redaktor wydawanego w Wielkiej Brytanii „Polish Exspress” Jakub Oleksiak.

To na pewno jest jedna strona tych wydarzeń. Co mówi „ulica”?

– Nie chcę, żeby to źle zabrzmiało, ale dla londyńczyków to nie jest nic nowego. Wydaje mi się, że po tamtej stronie kanału La Manche terroryzm jest czymś codziennym. Jest zagrożeniem, z którym oni muszą żyć. Pamiętamy inne zamachy, które miały miejsce w Londynie czy Wielkiej Brytanii. Ich to uczyniło silniejszym. Nie czuję takiego strachu i świadomości wśród londyńczyków, że stało się coś, co zmieniło ich życie. Niewątpliwie to było tragiczne wydarzenie, ale trzeba żyć dalej – podkreśla Oleksiak.

To kolejne tragiczne wydarzenie w ciągu ostatnich miesięcy czy nawet dni.

– Dzisiaj mieliśmy próbę ataku samochodowego w Belgii. Była to próba nieudana. Ja uważam, że musimy się do tego przyzwyczajać. Musimy przywyknąć, że w różnych częściach Europy, na razie jeszcze nie w Polsce, dochodzi do niespodziewanych ataków – mówi profesor Andrzej Podraza z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego im. Jana Pawła II w Lublinie.

Brytyjskie władze poinformowały, że napastnikiem był 52-letni, urodzony w hrabstwie Kent Brytyjczyk Khalid Masud. Mężczyzna miał być znany policji oraz wywiadowi MI-5. Kilka lat temu był przesłuchiwany w związku z podejrzeniami o powiązania terrorystyczne.

Spełnia się jeden ze scenariuszy mówiący o tym, że te akty terrorystyczne, które będą teraz dokonywane będą z rąk tak zwanych „samotnych wilków”.

– Można zakładać, że takich prób było więcej, ale zostały one wykryte i szczęśliwie udaremnione. Niestety zagrożenie atakami terrorystycznymi wcale nie zmalało w ciągu ostatnich lat – zaznacza wieloletni pracownik Polskiej Służby Dyplomatycznej i ekspert do spraw bezpieczeństwa, pułkownik Jerzy Gryz. – Mimo wysiłku wszystkich służb specjalnych świata, policji w zakresie wymiany informacji oraz rozpoznawania środowisk, które potencjalnie mogą być zapleczem dla takich radykalnych działań. To co jest w tym wszystkim najbardziej niepokojące, to to, że wykonawcami tego rodzaju działań są ludzie urodzeni w państwach Europy Zachodniej. Tam się wychowali, chodzili do szkół i podlegali wpływom kultury miejscowej. Jak się okazuje to wszystko było nieskuteczne. Od kilkudziesięciu lat mamy do czynienia z reislamizacją środowisk muzułmańskich. Nastąpił aktywny powrót islamu do tych środowisk oraz uaktywniły się wszystkie grupy skrajne, najbardziej radykalne. Rzeczywiście jest to trudne do wykrycia, ponieważ wraz z taką postępującą walką z państwem islamskim i wszystkimi organizacjami terrorystycznymi nadchodzi etap zmiany taktyki i sposobu działania. Poczynania terrorystów stają się coraz bardziej wyrafinowane. Nastąpiło odejście od działań zorganizowanych, w których występują elementy planowania operacji wojskowych z logistyki, łączności i tak dalej, na rzecz działania pojedynczych osób, które trudniej wykryć.

Komunikat tzw. Państwa Islamskiego opublikowała sprzymierzona z fanatykami agencja prasowa Amak. Napisano w nim, że sprawca ataku jest “żołnierzem Państwa Islamskiego”. Zamach miał być odpowiedzią na wezwania do ataków na obywateli państw, które walczą przeciwko ISIS w Syrii i w Iraku. Koalicja, która zwalcza radykałów, liczy ponad 60 krajów, a dowodzą nią Stany Zjednoczone. W tym tygodniu w Waszyngtonie doszło do spotkania ministrów z państw wschodzących w skład koalicji.

To pierwszy przypadek ataku organizowanego potencjalnie przez organizację Państwo Islamskie na terenie Wielkiej Brytanii. Nie ma wiarygodnego potwierdzenia informacji, że za londyńskim atakiem mogli stać radykałowie z ISIS, ale w przeszłości to właśnie agencja prasowa Amak rozpowszechniała oświadczenia, przypisywane radykalnym dżihadystom. W tym przypadku agencja nie podała tożsamości zamachowca ani nie ujawniła innych szczegółów.

Szefowa brytyjskiego rządu zapewniła, że Wielka Brytania nie boi się i nie cofnie się. Jak mówiła, wczorajszy atak to zamach terrorystyczny, który miał „uciszyć demokrację”. Theresa May podkreśliła, że jakikolwiek atak na wyznawane przez Brytyjczyków wartości poprzez przemoc i terror jest z góry skazany na niepowodzenie.

WB / IAR / opr. PaW

Fot. pixabay.com

Exit mobile version